Po seansie najbardziej w pamieci utkwila mi muzyka. Fragment podczas momentu ladowania na ksiezycu fantastyczny.
Film nakrecony bardzo sprawnie, bez zbednego, obecnego w wielu amerykanskich produkcjach tego typu, patosu i niepotrzebnych monologow.
Według mnie muzyka była najlepsza częścią tego filmu. Myślę że będę jeszcze słuchać soundtrack :D
A w Ameryce właśnie narzekają na temat braku tego patosu. "Nie ma momentu, w którym wbija flagę? Anty-amerykański szajs, bojkotujemy!" Ale zgodzę się z Tobą, to filmowi wyszło na lepsze - o wiele lepsze.