Ciekawa rzecz. "Pies B" jest chyba najczęściej ekranizowaną przygodą doylowskiego Sherlocka. Sam się pogubiłem, ile
ich jest - niemal w każdej dekadzie XX wieku był przynajmniej jeden kinowy, są też telewizyjne. A zobaczcie, jak mało
głosów ogólnych maja te filmy. Więc jak? Są ale współczesny widz ich nie zna? A może są, ale kiepskie i dystrybutorzy
ich nie rozpowszechniają.
Czytałem oczywiście książkę (jako dziecko, jako nastolatek i jako bardzo dorosły) i dziś wydaje mi się trochę
anachroniczna. Nie ta temperatura emocji, nie ta tajemnica. Trochę żal. Ale przed klasyką białego kryminału trzeba chylić
czoła