Nie wciągnął mnie. Wiem, że przerobienie powieści "Pies Baskerville'ów" Arthura Conan Doyla jest niełatwe, gdyż nic nie zastąpi naszej wyobraźni i jakkolwiek by się twórcy starali, raczej nie sprostają naszym wymogom. Czasem powstają lepsze produkcje, czasem gorsze. Owa tutaj jest tą gorszą, ale jeszcze nie tak słabą, jakich masę zalewa nasz świat. Tutaj klimat był nawet dobry, grający Watsona Kenneth Welsh moim zdaniem przyćmił Matta Frewera, który był Sherlockiem Holmes'em - nota bene średnio mi on do tej roli pasował. Ale i tak nie zmieniło to faktu, że film nie wciągał, przynajmniej mnie. Tytułowy pies - marny, nie straszny, a powinien być. Poza tym film się wlecze, a jak już się coś dzieje, nie jesteśmy rzuceni w wir widowiska. Szkoda.