Też jestem zdecydowanie na Nie. Sherlock jest nie taki jak w książkach, tutaj jest wiecznie jakiś ponury, a w książce to był taki pewny siebie, cwany detektyw, był uśmiechnięty i żartował sobie z Watsona. Nie wiem co w ogóle miało znaczyć to co sobie Holmes wstrzykiwał...
Watson też jest bardzo kiepski...
Już od samego początku nie trzyma się książki. Po jaką cholerę zmienili legendę o psie?? Nie podobało mi się także, że pominęli scenę z początku książki, mianowicie zgadywanie do kogo należy laska pozostawiona u Holmesa.
Bardzo bardzo słaba ekranizacja, zdecydowanie polecam inną....

"Nie wiem co w ogóle miało znaczyć to co sobie Holmes wstrzykiwał"
Holmes był uzależniony od morfiny. Jest o tym mowa w jednym z opowiadań

Dobra, spoko. Zwracam honor w tym punkcie ;] ale generalnie cały film jest głęboko zniekształcony i strasznie mi się nie podoba, że większość informacji rzucają od razu. Jeśli ktoś się już bierze za ekranizacje kryminałów to niech nie zmienia tak treści, nie po to zostało to napisane w taki, a nie inny sposób, żeby to zmieniać ;//

gimbusy powinny miec osobne forum na swoje madrosci.

Widzę, że nie tylko mnie nadmiar niepotrzebnych zmian przyprawił o ból głowy... Chyba najbardziej bolało mnie uproszczenie całego śledztwa i pominięcie wątku Laury Lyons, tak istotnego w książkowej fabule.

A co do aktorstwa... Watson uszedł, ale Holmes faktycznie, źle dobrany. Jak dla mnie boleśnie nijaki. Wydaje mi się, że do tej roli o wiele lepiej pasowałby aktor grający Stapletona (chociaż w swojej roli był świetny, zdecydowanie najlepszy z całej obsady).

gimbusy powinny miec osobne forum na swoje madrosci.