nie wyszlo. Nie wiem czy zawinil scenarzysta, Scibor-Rylski - tworca wielu znakomitych scenariuszy np. Czlowiek z marmuru, Jutro Meksyk, Ich dzien powszedni czy Morderca zostawia slad.
Ten film ma swietny poczatek, zapowiadajacy cos niepokojacego i mrocznego. Niezle rozwiniecie, podjecie decyzji o desperackim wyjezdzie po bron, dajaca jedyna szanse na odbicie wiezionego kolegi.
Ale pozniej zaczyna cos kulec. Rezyser, St. Lenartowicz, zaslynal przede wszystkim ze znanej komedii Giuseppe w Warszawie. Komedii w realiach wojennych. Niestety Pigulki dla Aurelii sa niespojne. Momentami wprowadza sie element komediowy, weatek z zabawkami. By nagle wrocic do powaznego, paradokumentalnego stylu, i pozniej znow pojawia sie groteska, watek w palacu ze St. Milskim i jego ojcem. Na zakonczenie mamy przypomnienie o polskiej szkole filmowej rodem z Popiolu i diamentu.
Niestety takie zmiany nie sluza dobrze temu obrazowi, a wielka szkoda, bo moglo powstac dzielo wybitne. Porownywalne do slynnego Kanalu czy Eroiki.
Na uwage zasluguje dobre aktorstwo.