Cóż, "Into the wild" czy "Wild" to zupełnie inne kino, więc ciężko porównywać te filmy. Nie przepadam za amerykańskimi komediami (delikatnie mówiąc), ale ten film mi sie spodobał. Postać Katza świetnie wykreowana przez Nicka Nolte, z drugiej strony trochę przynudzający Redford, ale taki mial być w tym filmie. Sama fabuła raczej błaha, ale intrygująca o tyle, że dwóch podstarzalych gości spotyka sie po 40 latach i robi coś kompletnie zaprzeczającego logice i zdrowemu rozsądkowi. I to mnie chyba w tym filmie najbardziej uwiodło. Na zdjęciach aż sie tak nie skupiam, bo raczej nie odbieram filmow bardzo wizualnie. Jednak całość, doprawiona niewyszukanym czasami humorem, wypadła zdecydowanie na plus.