Odnoszę wrażenie, że historia, na której został oparty film została bardzo uproszczona i zrzucona na całkowicie boczny tor. Całość ukazuje jedynie relacje między trójką bohaterów, zawód miłosny oraz przejawy zachowań patologicznych. Rozumiem, że miało to na celu tzw. przedstawienie postaci widzowi, ale wydaję mi się, że nie powinno to trwać 3/4 filmu. Po żmudnym przedarciu się przez za długie, monotonne i nic nie wnoszące sceny byłam już na tyle zmęczona oglądaniem, że docelowa historia nie wywarła na mnie skrajnych emocji (co powinna była zrobić). Znam dobrze sprawę Jamesa Bulgera i moim zdaniem końcówka ani trochę nie oddała tego, co się w rzeczywistości wydarzyło.