To co dzieję się w ostatniej scenie jest opisane w książce Paula Brittona - Profil Mordercy. Ciekawa sytuacja, bo akurat kilka dnie temu skończyłam te książkę, a dziś oglądałam film, wcześniej rzuciłam okiem na kilka komentarzy i zapadło mi w pamięci, to że ma być jakaś kontrowersyjna scena. Przez książkę id momentu kiedy chłopcy zabrali dziecko z CH wiedziałam już właściwie co się stanie.
BTW książkę polecam, ciekawa pozycja.
Swoją drogą film zmierzał początkowo w zupełnie innym kierunku, sądziłam, że raczej gnębiona uczennica popełni/będzie chciała popełnić samobójstwo lub stanie się coś innego związanego z tym wątkiem, a jednak głównym wątkiem i finałem okazało się co innego.
Co do samej sceny końcowej, to dość ciężko się to oglądało, ale nie rozumiem aż tak wielkich zarzutów większości widzów. Była kręcona z oddalenia by "złagodzić" jej brutalność, nie było żadnych latających flaków, ani zbliżeń. Nie wiem też jak inaczej reżyser miałby pokazać, to co się stało?