"Planeta małp" to istny fenomen swojego gatunku. Filmy Sci-Fi mają to do siebie że szybko się starzeją. "Hulk" z 2003 roku wygląda dziś śmiesznie. Z resztą nie trzeba daleko szukać zeszłoroczny "BvS: Świt sprawiedliwości" już w dni premiery wyglądał bardzo słabo od strony technicznej. Jednak są takie filmy, które nie czują upływu lat. Z pewnością zalicza się do nich "Planeta małp". Film podobnie jak inne niezniszczalne dzieło powstał w 1968 roku, ale wygląda lepiej od większości filmów z początku XXi wieku. Kostiumy małp są świetne. Nie ograniczają one ruchów aktorom a do tego nie rażą w oczy, powiedział bym nawet że wyglądają przekonywując. Fabularnie też jest dobrze. Historia wciąga, a bohaterowie są na tyle specyficznie, że od razu się im kibicuje. Jednak nie jest to arcydzieło. Poruszony temat zapewniał twórcom ogromne pole do popisu w dziedziny ewolucji i bytu człowieka. Niestety temat ten ledwie został liźnięty. Może nazwiecie to herezją, ale ja chętnie zobaczył bym planetę małp opartą na scenariuszu Andreja Tarkowskiego. Jego głębokie dywagacje ze "Stalkera" świetnie by się wpisały w temat "Planety małp" nieprawdopodobnie poszerzając jej głębie.