Argumentacji brak, ale popieram Cię w zupełności!
Ów film nie jest dla mnie do przełknięcia- i mówię tu o pierwszej części, bo kontynuacje to juz krańcowe dno. Film jest banalny i...mnie niezwykle śmieszy. I też nie chodzi mi o kwestię marnych efektów, itp. Są filmy świetne, z słabymi efektami, w skali współczesnej, a których zmiana byłaby zbrodnią- choćby Star Wars! Planeta Małp poraża mnie swą głupotą. A ta wyraża się w tanim tragizmie i fakcie że zupełnie nic ów film nie niesie, a to nie dlatego że pomysł zbyt prosty, a przez sposób realizacji tego pomysłu.

dzieńdobry... ja od razu mówię, że to nie MR, także nie będę z zaciekłością fanatyka bronić - spokojna głowa:]
Jak najbardziej się zgodzę, że kontynuacje - do bani (z resztą podobnie jak wersja Burtona). Szczerze mówiąc pierwszą część widziałam jush jakiś czas temu, ale z tego co pamiętam, efekty faktycznie nie porażające, co rzeczywiście nie przeszkadza. Natomiast nie bardzo rozumiem, dlaczego od razu przytwierdzać mu plakietkę z napisem 'głupota'? Jak dla mnie to 'dość lekka' przesada - film jest ciekawy, sama końcówka wbija w fotel (może przesadzam, ale na mnie wrażenie zrobiła),co do 'realizacji' nie będę się kłócić - najwyżej, jak w najbliższym czasie obejrzę:], bo aż tak dokładnie nie pamiętam, ale tesh nie przypomnam sobie, żeby mi tam coś szczególnie przeszkadzało... Em... tani tragizm? Jak rozjaśnisz, to możemy pogadać.
Za głupotę, za przeproszeniem, uzanję natomiast pomysł, żeby na stronie 'Planety..' umieścić właśnie takie zdjęcie - wtedy faktycznie oglądanie filmu traci drastycznie na wartości.

Pozdrawiam:]

No właśnie...ja za tani tragizm mam to co Ciebie wbiło w fotel- a więc zakończenie. Może kwestia odbioru, u mnie tylko śmiech wywołał. Nie mogę za to z całą pewnością stwierdzić czy kontynuacje, przez które przebrnęłam, nie wpłynęły na ogólną ocenę. Jednak tak tragicznych jeszcze nie widziałam.
Mój krótki komentarz do owego filmu-kilka postów niżej (http://filmweb.pl/Nie,wa%BFne,jaka,rasa...,temat,Topic,id=166437). To uważam i raczej nie zmienię zdania. Co bądź co to nie Harry Angel, przy którym ukorzyłam się za zmieszanie go z błotem:)