Podsumuję go tak, szkoda czasu na taką szmirę. W tym filmie ciężko doszukać się sensu, nic nie trzyma się kupy.
Niestety , nie ma porównania do 1 części, Owszem jedynka również nie była wybitna, lecz fabuła wszystko jakoś łączyła . Tutaj nie wiadomo kto jest głownym bohaterem , za dużo wątków , za dużo postaci Jak lubie Whita , to jednak Hounsou lepiej zagrał rolę mistrza w jedynce. Był jeden głowny bohater pokrzywdzony przez los , jak i mistrz z przejściami , ale jeden pomógł drugiemu w pewien sposób, tutaj nie czuć tej więzi Mistrz-uczeń.
Zgadzam się z wami chłopaki, dodatkowo wkurza mnie ta propaganda amerykańskiej kultury szpan i szpan nic więcej, tempę dziewuchy "kolesie z boksu to nikt, z MMA to bym im dawała cały czas" śmiać się czy płakać :(