Pewnie mało kto tutaj zagląda i pewnie jeszcze mniej osób zobaczy ten film, ale i tak się
wypowiem, skoro jestem po 2 godzinnym seansie.
Film jest utrzymany w dość surowym klimacie jak przystało na Rosyjskie filmy (przynajmniej te,
które ja widziałam). Mimo że mi się podobał, niepokoi mnie jedna rzecz: jestem prawie pewna,
że sceny śmierci niektórych zwierząt, dość brutalne uwięzienie we wnykach, otwarte złamania i
oderwania nóg/kawałków łap (tak...) są prawdziwe i nikomu tam nie zależało na tych
zwierzętach.
Obym się myliła, ale tak to wyglądało.
I Buran... Pół wilk, pół pies, przypominał mi Balto, gdyż w ten sam sposób ratował dzieci z wioski
dowożąc lekarstwa.
Buran przodował w filmie. Szkoda, że nie do końca możemy wiedzieć, czy naprawdę go
okaleczali, czy byli tylko mistrzami make-up.