Klimatem przypomina starszą produkcję "Mój przyjaciel Totoro" - jest równie pozytywna, sympatyczna, ale i nieprzesłodzona tak jak disneyowskie produkcje. Bardzo udanie pokazane jest miasto, w którym toczy się akcja, przypomina nasze wschodnioeuropejskie klimaty, jak chociażby Kraków cz Praga. Poza tym, sama historia ma po prostu swój urok - w zwykłej rzeczywistości żyją sobie, obok normalnych ludzi, rodziny czarownic, które mają dar latania i nikogo wokół to specjalnie nie dziwi, fajny pomysł :).
Jest to szósta kreskówka Ghibli, którą widziałem, i jeszcze ani razu się nie zawiodłem, polecam każdemu, bez względu na wiek.
Miasto zostało zainspirowane głównie Sztokholmem - Miyazaki wybrał się tam szukając natchnienia (chyba je znalazł). Podobno jednak sa w nim również elementy z kilku innych miast, nawet z San Francisco. Pzdr.