Nie wiem do końca, jak interpretować scenę, w której Chloe przychodzi do Louisa z pistoletem, chce go zabić, jednak wtedy mówi on, że dziewczyna nie może mieć pewności, że Louis nie jest Paulem, po czym okazuje się, że w gabinecie są obaj bracia. Mówią jej, że zachowuje się jak Sandra, że skończy podobnie itp., po czym Chloe strzela do jednego z braci.
Jak odbierać tę scenę? Jako wytwór jej wyobraźni, czy coś, co rzeczywiście miało miejsce? Przecież gdyby Paul dowiedział się, że Chloe sypia z Louisem, czy rzeczywiście wybaczyłby tę zdradę?
A może Paul i Louis to ta sama osoba lub też Louis jest wytworem wyobraźni? Jednak jak wtedy Chloe znalazłaby się w szpitalu i skąd obecność Louisa/Paula w dalszej części filmu?
[UWAGA, SPOJLERY]
Louis nie istniał naprawdę. Był urojeniem, postacią od początku do końca stworzoną przez umysł Chloe; lustrzanym odbiciem psychiki Paula i ucieleśnieniem jej mrocznych seksualnych fantazji. Zresztą nie tylko on. Opowieść śledzimy z perspektywy osoby poważnie chorej psychicznie (najprawdopodobniej na schizofrenię paranoidalną, o czym świadczą np. halucynacje, urojenia, myśli paranoiczne, płytkość emocjonalna), która rzeczywistość myli ze światem urojonym. Podczas seansu również dla widza zaciera się granica między prawdziwym a wyobrażonym, dlatego w trakcie filmu nie wiemy do końca, co jest prawdą, a co nie. Zakończenie przynosi rozwiązanie.
Moim zdaniem scena z pistoletem, o którą pytasz, jest w całości wytworem umysłu Chloe, halucynacją. W końcu Paula przy niej nie ma (chwilę wcześniej dzwoni do niej), a Louis nie istnieje. Prawdopodobnie Chloe sama postrzeliła się w brzuch (stąd krew - chyba że ona również była omamem, podobnie jak rączka dziecka), dlatego została zabrana do szpitala.
nacinali jej brzuch, pokazano, że wcześniej nie miała rany, wiec sie chyba nie postrzeliła. Wydaje mi się, że z innego powodu trafiła do szpitala.