PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=837}

Podziemny krąg

Fight Club
8,3 628 969
ocen
8,3 10 1 628969
8,4 50
ocen krytyków
Podziemny krąg
powrót do forum filmu Podziemny krąg

Końcowa scena

ocenił(a) film na 10

Jeden z moich ulubionych filmów jak i nie najulubieńszy, ale nie rozumiem tylko jednej sceny. Tak wiem, że to tylko film, no ale.

Moment kiedy strzelił sobie w usta, jakim cudem on to przeżył, a co dopiero jeszcze gadał i chodził o własnych siłach. JAK?!

ocenił(a) film na 9
paulina107

Ponieważ pocisk przeszedł przez policzek

kozi321

Na początku myślałam, że pocisk trafił w gardło, bo tak strasznie charczał, ale potem nagle zaczął mówić normalnie. Jak dla mnie on trafił w żuchwę, łamiąc z zawiasu (przez moment było widać, jak Narrator ma tak śmiesznie opuszczoną żuchwę, to efekt właśnie wyłamania). Aczkolwiek myślałam, że jednak główny bohater umrze tak samo jak Tyler, jako że byli od siebie "uzależnieni", trochę się zakończeniem zawiodłam.

Hinata_3

Właśnie ta scena mnie rozśmieszyła. Jak Norton strzelił sobie w łeb, to było widać jak Tyler oberwał(dziura wylotowa 5 cm:D) to on powinien mieć tak samo, a przestrzelił tylko policzek.

ocenił(a) film na 9
OtoChuck

Też nie rozumiem dlaczego, skoro postrzelił się w policzek, Taylor zginął mając rozwaloną głowę, jakaś siła samosugestii?

ocenił(a) film na 9
ButterflyIsDead

Strzał w głowę był dla niego tak silnym szokiem, że nagle oprzytomniał i do jego świadomości doszło, że Tyler nie istnieje. Taka jest moja opinia :) Równie dobrze mógł sobie strzelić w kolano i też poczułby tak silny ból, że momentalnie by otrzeźwiał :)

paulina107

Po prostu wyobraził sobie, że zabija Tylera, nie siebie. W inny sposób nie mógł go uśmiercić, bo istniał on tylko w jego wyobraźni, a obaj byli jedną i tą samą osobą. Dobrze było to widać na nagraniu z monitoringu, na którym Narrator walczył "z cieniem". Cóż, to trochę pogmatwane.

ocenił(a) film na 10
Evangarden

Wiem że to była jedna osoba i jakie on miał zamiary. Tylko to po prostu jest nie mozliwe, strzela sobie w usta i co i przeżywa i jeszcze normlanie na nogach stoi

paulina107

A czy możliwym jest, że Narrator sam podpalił sobie dom, sam posypał sobie rękę żrącą substancją, jako Tyler przemierzył cały kraj i tego nie pamiętał? Albo że padł na ziemię po ciosie kogoś, kto naprawdę nie istnieje?

Błagam, to film psychologiczny, nie doszukuj się tu stuprocentowego realizmu.

ocenił(a) film na 9
Evangarden

w standardowych filmach psychologicznych akurat realizm jest na porządku dziennym, tu chodzi raczej o specyficzną konwencję Finchera, dokłada od siebie efekty i puszcza wodze fantazji, co by miało przyciągnąć większą rzeszę fanów i sprawić, że jego obrazy trafią też do mniej wymagających widzów preferujących proste kino - różnie u niego z tym bywa, w "Grze", czy "Azylu" nieco przedobrzył, ale w "Podziemnym Kręgu" wyszło właściwie bez zarzutu.

ocenił(a) film na 9
Lumpi

Film jest na podstawie książki, Fincher prawie niczego nie wymyślał.

Evangarden, to możliwe. W przypadku rozdwojenia jaźni jedna osoba nie ma prawa pamiętać tego co robi inna. To są dwie RÓŻNE osobowości.

Niilo

Widać kto czytał książkę.

SPOILER!

W książce nie ma walących się budynków. Zakończenie w niej jest pesymistyczne z punktu widzenia Tylera.

Mimo to, bardziej przypadła mi wersja filmowa. Jest bardziej otwarte. A przestrzelenie policzka? Ludzie wychodzą bez szwanku po strzale w głowę. Dla tak obitego ryja przestrzelony policzek to pikuś.

ocenił(a) film na 10
paulina107

Nie zapominajcie o słowach jakie wypowiedział przed strzałem mianowicie " Tyler, mam oczy otwarte! ". Wydaje mi się, że ma to jakiś związek z sugestią, że akurat Tyler zginął od tego strzału chociaż strzał był w policzek.

ocenił(a) film na 9
felek87

Osobowość Tylera budziła się w ciele Narratora kiedy on spał. W tych słowach chodzi o to, że Narrator już nie śpi więc Tylera nie może z nim teraz być. Po prostu powiedział mu, kto tu naprawdę 'rządzi'.

ocenił(a) film na 10
Niilo

Mi się wydaje, że zabieg na końcu ma na celu pokazanie, że Narrator w końcu dojrzał.Zabijając Tylera zabił też siebie, czym udowadnia, że przyjmuje całą winę na siebie i bierze odpowiedzialność za swoje czyny.Ostatnia scena to jest pośmiertne wyobrażenie Narratora, które obrazuje mój poprzedni wywód o przyjęciu odpowiedzialności.Może błędny wniosek, ale inaczej tego sobie nie potrafię wytłumaczyć.

ocenił(a) film na 8
Thrawn4

dobry wniosek. przecież w książce główny bohater zabija się (zabijając tym samym Tylera) i trafia do nieba gdzie rozmawia z samym Bogiem.

ocenił(a) film na 10
zolwik_206

SPOILER!!!!!!!!! Nie trafia do nieba, tylko do szpitala psychiatrycznego. Przeczytaj jeszcze raz uważnie ostatnie kilka stron. "Przynoszą tace z posiłkami i lekarstwami w papierowych kubkach". "Poznałem Boga, siedział za wielkim orzechowym biurkiem, na tle ściany zawieszonej jego dyplomami" (psychiatrę!), "co jakiś czas przynosi mi tacę z lunchem i lekami (...) przeciera koło mnie podłogę".

ocenił(a) film na 10
alcachofa

Ooo faktycznie!Myślę,że takich filmów trzeba wracać,żeby wydobyć ich cały sens i odkrywać coraz to nowe szczegóły. W każdym razie ,dzięki za to uświadomienie. Już nic nie będzie takie samo

A tak na marginesie to oczywiście arcydzieło!Już nie chcę sie rozwodzić nad grą aktorów,całym pomysłem i realizacją,wiadomo ,ze rewelacja.Ale jeszcze to The Pixies na koniec ... GENIALNE!

ocenił(a) film na 10
zolwik_206

zolwik
całe życie w kłamstwie :D

ocenił(a) film na 8
szulerek

załamka totalna :P

ocenił(a) film na 10
paulina107

Aż specjalnie odpaliłem sobie tą scenę ponownie. Pamiętam, że też z początku krzywiłem się z tego powodu.

Jednakże.

Skoro już zamierzacie czepiać się "realizmu" - zwróćcie uwagę na to, że zwykła różnica pozycji dałaby w przypadku obu postaci różny wynik. I jeśli zwrócicie uwagę na ujęcie na Jacka tuż przed strzałem (przedostatnie, bezpośrednio po tym jak wstał) - Jack przechylił głowę, pochylił się w jedną stronę. Podczas gdy Durden wtedy akurat stał idealnie prosto... zatem w świecie, w którym obaj odczuwają różnie efekty tego samego (inaczej Durden odczułby cios, który Jackowi zadawał), np. tak samo lecącej kuli... zupełnie logicznie to Durden miał urwanie głowy, Jack zaś - niekoniecznie. Boom. The end. Oklaski.

Pomijam też tyle bzdurnych "OMG PRZERZYŁ POSZCZAŁ W GŁOWE". Tak chłopcy i dziewczęta. Zdarza się, że człowiek przeżywa postrzał w głowę i jeśli wierzyć bodaj Focusowi - a nie ma powodów, by nie wierzyć - jest to nawet dość częste. Zresztą były przypadki, że człowiekowi urwało pół głowy, bądź przebiło ją rurą na wylot - i człowiek żył, ba - niejednokrotnie nawet normalnie funkcjonował. Więc pls, najpierw się douczcie, a potem dopiero wypowiadajcie w tonie osób, które cokolwiek wiedzą, czy czasem - choćby widzą.

Pozostaje też kwestia "magicznych" zakończeń Finchera (Azylu nie pamiętam, nudny był jak flaki z olejem). "Gra". Też zgrzytało - i to dużo bardziej, ale wtedy jednak "właściwsza" interpretacja była wyłożona dużo bardziej "in your face", przez tak ostry kontrast. Ktoś nawet poruszył i dość mocno rozwinął przykładami i dyskusją dany temat na podforum Gry, więc zapraszam tam, temat bodaj "alternatywne zakończenie" (aktualnie znalazłem coś takiego: http://www.filmweb.pl/film/Gra-1997-62/discussion/Do+wszystkich%2C+którzy+mają+p roblemy+ze+zrozumieniem+końcówki+(WYJAŚNIENIE),2265236 ). Nie ma powodów by się powtarzać, dodam zatem tylko, że często zakończenia można różnie interpretować - i że często reżyserzy na coś takiego mniej lub bardziej subtelnie nakierowywują. Jakiś czas temu ktoś nawet wspomniał w takim kontekście o Grease* - i ciężko w sumie z tym dyskutować.

Wspomnę też o czymś, co chyba jakiś reżyser swego czasu powiedział powiedział: "ludzie chodzą do kina poczuć trochę magii - gdyby chcieli realizmu udali by się na zewnątrz zamiast przed telewizor"... zwłaszcza, że wielokrotnie "nierealistyczne" kwiatki są ukłonem w stronę konwencji kina, które podobnie jak iluzja jest tylko zakrzywieniem rzeczywistości, nie jej oddaniem. I właśnie dlatego tak bardzo poraża mnie ilość głupich, samozwańczych domorosłych "koneserów filmowych", którzy zwyczajnie tej prostej konwencji przyjąć nie potrafią, bo im zgrzyta, że w jedynym słusznym przez nich przyjętym świecie, tak by być przecież nie mogło. Trzeba im wyobraźniowej "chemical burn".

Ktoś przytoczył tu zakończenie z książki. (To całkiem zabawne. Kilka lat temu napisałem coś podobnego, nie wiedząc o tym, że taka książka w ogóle istnieje.) I w sumie... w sumie to oba zakończenia są dobre, zwłaszcza gdy weźmiesz pod uwagę rzeczy, które wyszczególniłem.


*przypominają mi się sceny z 1408, z plażą i pocztą. Całkiem fajnie obrazuje to starcie z "realistyczniejszym" zakończeniem.

Jonez

Mysle ze on zginął, obie osoby byly tym samym wiec skoro jeden mial dziure w glowie to ten drugi tez.

Po obejrzeniu filmu zastanawiam sie nad takimi dziwnymi mozliwosciami:

-Ta dziewczyna tez byla wymyslona

-Byc może główną prawdziwą postacią był Tyler, byl ostatnim wariatem czasami powracal do normalnosci jako Narrator (a nie odwrotnie)

-Dwie osoby zginely od postrzalu w glowe, gosc z cyckami i narrator, obu poznajemy w pierwszej scenie filmu, co jesli grubas byl glowna postacia a wszyscy inni wymysleni?

-Nigdy nie było walk pomiedzy dwiema osobami. Oni caly czas bili sami siebie (co by wskazywalo ze to nie byli anarchisci tylko jacys masochisci)

Ale tez mozliwe ze scenariusz byl tak skonstruowany zeby bylo wiele interpretacji

Za pierwszym razem odnioslem wrazenie ze to bylo o czlowieku ktorego dreczyly wyrzuty sumienia, po dluzszym czasie bezsennosci pomieszala mu sie rzeczywistosc z tym co by chcial lub czego sie obawial (z wyobrazeniami) potem probowal zniszczyc caly swiat w ktorym znajdowaly sie te wymyslone rzeczy a ten swiat byl w jego glowie wiec zniszczyl ta rzeczywistosc zabijajac sie (jednak on nie wysadzil tych budynkow, to bylo tez wyobrazenie)


koval321


Mysle ze on zginął, obie osoby byly tym samym wiec skoro jeden mial dziure w glowie to ten drugi tez.

Też tak sądzę. Według mnie główny bohater zginął, a to co działo się po strzale to ostatnie tchnienie jego chorej wyobraźni, wyobrażenie sobie tego co będzie. Zastanawiam się czy w ogóle istniał jakikolwiek Fight club- być może podobnie jak Tyler był to twór chorej psychiki głównego bohatera, ale jednak historia pokazuje, że jest cała masa ludzi, którzy podążą za różnymi głupkami.

ObiWanKenobi444

Nadinterpretacja i to do granic możliwości... nie ma żadnych racjonalnych powodów żeby tak twierdzić, gdyby tak było to reżyser by to zasygnalizował np. pokazując te ostatnie sceny w chociażby lekko zamazanych barwach, a tak nie ma żadnych przesłanek żeby tak twierdzić, poza tym po takim strzale nie byłoby czasu na jakieś wyobrażenia a już na pewno nie na aż tak długie...

paulina107

Mam teorię, że on nie strzelił sobie w policzek, tylko sobie to wyobraził

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones