PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8744}

Pogarda

Le mépris
7,2 5 111
ocen
7,2 10 1 5111
8,2 11
ocen krytyków
Pogarda
powrót do forum filmu Pogarda

Le Mepris

ocenił(a) film na 9

Jeden z głośniejszych filmów Godarda, do którego sukcesu przyczynił się niewątpliwie udział w nim takich osobistości kina jak Brigitte Bardot, Michel Piccoli i Fritz Lang. Jest to też film, do którego obejrzenia podchodziłem średniochętnie, bowiem opis fabuły wydawał mi się wyjątkowo niezachęcający. Na szczeście moje przeczucia okazały się błędne, a "Pogarda" to coś co zasługuje na miano dzieła sztuki.
Camille (Bardot) i Paul (Piccoli) to szczęśliwa z bycia ze sobą para. Paul jest średnioznanym scenarzystą, który dostaje propozycję współpracy z bogatym producentem filmowym prosto z Hollywood - i wtedy ich miłość zaczyna upadać, a Camille stopniowo coraz bardziej gardzi swoim kochankiem. "Pogarda" więc jest dokadnym opisem rozpadu szczęśliwego związku - ale i nie tylko.
Godard zasłynął ze skupiania się w swoich filmach na krótkich chwilach, na dokładnej ich eksploatacji i w "Pogardzie" widać to najbardziej. Widać i nie widać zarazem. Oto bowiem te czynniki, które wpłynęły na niechęć Camille do Paula to czynniki (pozornie) ledwo widoczne, którym Godard poświęcił ledwie chwile. Za to skupił się na tym co "przed" i na tym co "po. Chwile pokazujące Camille, iż Paul niewarty jest jej miłości mają swoje rozwinięcie już poza kadrem, widz nie jest ich świadkiem - jest za to świadkiem wszystkiego co dzieje się po podjętych decyzjach, po przemyśleniach Camille - jest świadkiem nie zastanawiania się nad sensem dalszego istnienia związku bohaterów, lecz ukazaniem "nagłego" zaniku uczucia i z góry skazanej na niepowodzenie próby odratowania związku. Znowu Godard zachwyca tu poziomem dialogów, ktory jest oczywiście wysoki. Do tego należy wspomnieć o fabule ukrytej w fabule, a raczej o trzech istniejących w tym filmie fabułach, gdzie kazda z nich jest właściwie jedną i tą samą, każda jest wbrew pozorom nierozerwalnie ze soba związana. O co chodzi? Godard bardzo wyraźnie krytykuje tzw. producenta-dyktatora, czyli człowieka, który wykładajac na film swoje pieniądze sądzi, że jest osoba najważniejszą, do której należy podejmowanie wszystkich decyzji. Oto bowiem producent, którego tu poznajemy próbuje spychać na dalszy plan reżysera dzieła, w którego produkcję jest zaangażowany, a mianowicie klasycznego mistrza niemieckiej kinematografii, Fritza Langa (który zagrał w "POogardzie" sam siebie). Ale co ma do tego Camille i Paul?. A no to, że Paul podpisał kontrakt z producentem na poprawę scenariusza, z którego producent nie jest zadowolony - i mając kontakt z nim, chcąc zaistnieć jakoś w filmowym światku - staje się niemal jego niewolnikiem, człowiekim świadomie się od niego uzależniajacym, robiącym wszystko na co "władca" ma ochotę. "Wszystko" nie dosłownie, ale czy nie "wszystkim" jest jego zwiazek z Camille? Paul wręcz wpycha w ramiona producenta swoją kobietę udajac czy też może faktycznie nie widząc tego co chce z nią producent zrobić. Widzi za to wszystko sama Camille, dla której zachowania Paula jest bardzo krzywdzące i żałosne zarazem. Camille więc pozwala zabrać się producentowi "tu i tam" (gdzie? tego widz początkowo nie widzi, a jedynie może się domyślać), bowiem to Paul tak naprawdę na to pozwolił.
Amerykański producent jest tu symbolem głupoty wysokobudżetowego kina. Co ciekawe postać ta tutaj głosi często złote myśli zapisane wczesniej na kartce - myśli, które w pełni zasługują na miano złotych, jednakże co ciekawe: producent sam przeczy zachowaniom, które w owych myślach wychwala, co czyni go "człowiekiem-autoparodią". Jego przeciwieństwem jest rezyser Fritz Lang będący tu niczym innym jak jedną wielką pochwała kina autorskiego, czyli jak wiadomo - podstawy francuskiej Nowej Fali. Lang kręci ekranizację "Odysei" Homera - i w tym momencie mamy doczynienia z trzecią fabułą. Poznajemy nową interpretacją tego wielkiego dzieła, która ściśle związana jest ze związkiem Paula i Camille. A wiec jak widać (bo mam nadzieję, że w miarę jasno to opisałem) - każda z "fabuł" zgrabnie się ze sobą łaczy.
Sprawa następna - Godard zasłynął także jako awangardowy autor lubujący się w zabawie z dźwiękiem i obrazem. Dźwięk - najwyższej jakości zabawa, do tego piękna smutna muzyka. Obraz - oczywiście zabawa montażem, kadrowaniem, a takze i kolorami. Wrażenie robi to już od pierwszej sceny filmu gdzie widzimy leżących na łózku w swojej sypialni Paula i Camille. Ona naga (z widoczną - przyjemną dla oka hehe - pupą śliczną), on tuż obok. Dotykają się delikatnie, rozmawiają o miłosci. Kamera delikatnie przesuwa się w bok - raz w jedną stronę, raz w drugą. W tle słyszymy muzyczny motyw przewodni (rewelacja), a do tego co jakiś czas zmienia nam się oświetlenie tego co widzimy w kadrze. Kto pamięta scenę rozmowy Billa z Panną Młodą przed kościołem w "Kill Bill vol.2" Tarantino, ten wie o jaką zabawę kolorami chodzi.
Podsumuwując - film cholernie wielowymiarowy i treściwy, wspomniane fabuły łaczą się w całość, ale jednak nic nie przeszkadza w osobnym ich odczytywaniu - jak kto woli. Jest to dzieło smutne i takze jak na Godarda przystało - chaotyczne, gdzie owy chaos nadaje mu jednak naturalności i realizmu. W końcu takie jest życie ludzkie - tak wspaniałe i tak straszne jak film pt. "Pogarda".

ocenił(a) film na 6
Marcineusz_Zet

Świetny tekst, powinien być jako recenzja, a nie komentarz.

Cześć filmu dotycząca rozpadu małżeństwa niczym z filmów Michelangelo Antonioniego. Godard świetnie przedstawił psychologię związku kobiet z mężczyzną. Ona jest zła, a on nie wie o co chodzi, co niektórzy widzowie pewnie też.

ocenił(a) film na 7
Marcineusz_Zet

Świetne

ocenił(a) film na 1
Marcineusz_Zet

Napisane zgrabnie, ale nie sposób się z tym zgodzić.

"Znowu Godard zachwyca tu poziomem dialogów, ktory jest oczywiście wysoki."???
Dialogi są tu najgorsze, pretensjonalnie głupie, naiwne i dziecinne. Bohaterowie (pełnoletni!) mówią do siebie jak niedojrzałe nastolatki, nieustannie międlą temat kocham-nie kocham, czuję-nie czuję, myślę-nie myślę i to w sposób tak irytująco nachalny, że jest to po prostu nie do zniesienia. Żadnej subtelności, niuansu, wszystko kawa na ławę, łopatą w pysk i do głowy. Ohyda.

Druga rzecz: postać producenta filmowego.
Zgoda to kabotyn, kretyn, czytający złote myśli z kieszonkowego podręcznika, ale...
gdy widzi już zmontowany materiał Fritza Langa jego pretensje są uzasadnione. Na ekranie nie ma filmu, są tylko zdjecia posągów greckich. To nie jest film. Mało tego, wręcza Langowi scenariusz do ręki pytając, gdzie to jest, bo nie na ekranie! Wniosek: czytał go. Nie jest zatem taki głupi. Został przez Langa oszukany.

Tak jak my przez Godarda.

W pewnym momencie Picolli mówi do BB:
-Dlaczego nic nie mówisz?
-Bo nie mam nic do powiedzenia - ona odpowiada.

Mam nieodparte wrażenie, że podświadomie mówi to w imieniu Godarda.
Kocham BB, ale jej udziału w tej wierutnej, nadętej, sztucznej do potęgi n bzdurze, nie mogę jej darować. Ten film to kłamstwo, kłamstwo 24 klatki na sekundę.
Lepiej obejrzeć "PRAWDĘ" Henri-Georgesa Clouzota z BB:
https://www.filmweb.pl/film/Prawda-1960-8850

użytkownik usunięty
AutorAutor

Mam identyczne odczucia.

ocenił(a) film na 1

Uff.
Ps. Za to książka Alberto Moravii znakomita. Żal tym większy z powodu zmarnowanej szansy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones