Od pierwszych kadrów ma się przeczucie, że obcujemy z filmem wybitnym.
Zresztą "Jądro ciemności" Conrada jest wdzięczną inspiracją dla kina (Wajda, Coppola, Roeg). Powolna, stylowa narracja, wspomagana intrygującą muzyką buduje niesamowity klimat nasuwający skojarzenia z "Czasem Apolakipsy". Do tego demoniczny Harrelson w oscarowej formie, oddający hołd wielkiej kreacji Marlona Brando w powyższym arcydziele. Film po prostu smakowity.