Spoilery, same spoilery.
Ogólnie lubię thrillery, psychologiczne filmy i inne tego typu zabawy i na ogół potrafię przysiąść, nawet jeśli film rozwija się przez dobrą godzinę. Dlatego nie mówię, że film był zły, był dobry... do niemal końca.
A teraz, jest mi ktoś w stanie wyjaśnić kilka rzeczy (one wynikają jedna z drugiej).
1. czy córka tymi bredniami i wspominkami z samochodu próbowała go naprowadzić na jakiś trop (trick, sztuczka, te sprawy)?
2. jeśli tak, to co to był za trop? gdyż on podjechał do tego chłopaka i zupełnie przypadkiem trafił na kobietę, która przesłuchiwała jej partnera na temat trofeum. tego samego trofeum, które przecież nieco wcześniej zostało znalezione w hotelu i podłożone przez tego gościa. w takim razie po co kobieta, która była w całość zamieszana nagle pyta gościa o trofeum?
3. w ogóle co. czy wszystko okazało się wielkim zbiegiem okoliczności na koniec?
Podejrzewam, że odpowiadasz na ostatnie pytanie, co oznacza, że ten film nie miał najmniejszego sensu.
Cass podstępnie wymusza na porywaczu spotkanie z ojcem jednocześnie planując, jak go naprowadzić na przestępców. Gadaniem o sztuczce chce zaprowadzić ojca na lodowisko bo z nim wiązała się rozmowa o sztuczce/łyżwach. Po przekazaniu ojcu wskazówki rozmawia z porywaczem o tym, że gdy opowiadała mu historię o trofeum to ten się wzruszył bo była to najlepsza historia, jaką mu opowiadała (zboka mocno kręciło cierpienie innych jak np. obserwowanie na kamerach cierpienie matki). Mówi, żeby ulepszyć tą historię, dlatego wspólniczka (zapewne po sugestii Cass) jedzie na lodowisko nagrać chłopaka i wypytuje o trofeum. Ojciec skumał wskazówkę, dlatego przesiaduje na lodowisku szukając odpowiedzi i dzięki temu spotyka wspólniczkę.
Znakomite, tylko czemu przez tyle lat Cassandra mając tyle różnego sprzętu w pokoju nie zaatakowała zboczeńca jak wchodził ?
Możliwe,że się bała. Od małego czuła lęk przed swoim porywaczem. W takiej sytuacji każdy zareagowałby inaczej. Ona była jedynie małą dziewczynką a nie Johnem Rambo :D