Klimatem bardziej zbliżony do kina norweskiego i nie chodzi tu tylko o ośnieżony krajobraz. Oszczędny w dialogach, emocjach. Nie ma tu epatowania bólem, darcia włosów z głowy i rozdzierania szat. Całe emocje, cały ból i bezsilność są gdzieś w środku bohaterów. Jest takie pojęcie „ niemy krzyk” Tu mamy „ niemy ból” , który jednak widać.
Świetna, świetna rola Ryana Reynoldsa. Jako Mathew, ojciec, któremu porwano córkę, bardzo wiarygodny. I do tej roli charyzma H. Jackama jest zbedna, wręcz by przeszkadzała. Film od początku do końca trzyma w napięciu. A przeskoki w czasie dodatkowo nie pozwalją domyśleć się co będzie dalej. 7+