W jednym z wątków tu na forum zgłoszono postulat, że film "Pokot" powinien być oceniany wyłącznie za walory artystyczne, a nie poglądy polityczne pani reżyser, i że to byłaby sprawiedliwa ocena. Uważam, że nie można w sposób pełny, głęboki ocenić filmu, który wyraźnie pretenduje do ważnego głosu w społecznej dyskusji, z pominięciem jego warstwy ideologicznej. Prywatne poglądy polityczne pani reżyser mnie nie interesują, ale interesują mnie postulaty polityczne zawarte w filmie. Przecież to nie jest film o "szlachetności ludzi, którzy nie jedzą mięsa", jak chciałaby film postrzegać znaczna część wegetarian, tylko o gradacji wartości i o relacji jednostek z systemem. No więc do jakiego stopnia człowiek opierający się systemowi ma prawo w ten system godzić, piętnować go? Chyba ma prawo robić to do tego miejsca, póki nie krzywdzi innych członków społeczeństwa. A potrójne morderstwo popełnione przez uroczą i "uduchowioną" bohaterkę jak na mój gust zdecydowanie tę zdrową granicę przekracza. Wg mnie ten film jest wyrazem modnego eko-bełkotu zakrawającego na eko-terror, który z nauką ekologią niewiele ma wspólnego, i który odnosi się z wielką pogardą do każdego człowieka, który z tego "eko-ideału" się wyłamuje.