Uważam, że film jest bardzo dobrze nakręcony. Ciekawa historia, jest raczej zasługą Toma Clancy'ego. Chociaż jest to jeden z moich ulubionych filmów, to muszę dać ocenę 8/10. Mianowicie jest trochę propagandowy - norma w powieściach Clancy'ego, poza tym jak to w amerykańskich filmach bywa, główni bohaterowie mają ponadprzeciętne szczęście.
Wpierw przeczytałem książkę i w roli Ryana wyobrażałem sobie Joe Penny'ego (tego z "Gliniarza i prokuratora").
Sama historia bazuje na faktach. Zbuntowała się załoga niszczyciela rakietowego z Tallina pod wpływem oficera politycznego. Chodziło nie o wolność, a o zaprzepaszczenie ideałów komunizmu. Potem była pogoń, bombardowanie z powietrza i wyroki śmierci.
Przy scenie wynurzenia alarmowego zawsze ciarki chodzą mi po plecach - "leć ptaszyno".