Wróciłem do tego filmu ze względu na Seana jednak z wiekiem inaczej reaguję na ten film.
Jakoś tak to jest, że ten sam film po czasie może wzbudzać inne uczucia.
Tym razem bije od niego jakoś strasznie propaganda Amerykańską.
Mamy w tym filmie komiczny plot:
Grupa elitarnych dowódców, która jest na szczycie przewodu pokarmowego w wojsku ZSRR decyduje się użyć sekretnej broni - najbardziej zaawansowanej
technologicznie łodzi podwodnej do... ucieczki z ZSRR.
Serio mam uwieżyć, że w sowieckiej Rosji tacy ludzie mieli "źle"? Creme de la Creme sowieckiego wojska woli uciec do USA żeby mieszkać w Montanie,
jedździć pikapem i łowić ryby bo tego nie ma u nich xDDDDDDDDDD
Do tego ten oczywisty kontrast pomiędzy obiema ekipami:
Sowieci:
- zmotywowani choć nieprofesjonalni, bo palą szlugi na pokładzie i piją wódkę i do tego te ryzykowne manewry i zabawy z reaktorem
- zdominowani przez partię
- zdesperowani do ucieczki bo im źle
- w pełnym umundurowaniu galowym
- na słabo oswietlonym mostku
Hamerykanie:
- no kurde że w ogóle pytasz, profesjonalni mają instynkt i "nosa". Jakiś ciul ze stoczni w sekunde rozpoznał co to za rzadka i nigdy nie znana wcześniej technologia: silnik caterpillar XD
- głowny bohater mieszka w jakims qrwa pałacu niczym kevin sam w domu, wszystko gra, cieplutko fajna żonka, służąca
- bardzo mądry jest i od razu wydedukował o co chodzi tym sowietom - on wiedział, że to będzie kwestia emigracyjna a nie wojna
- amerykanie mają więcej luzu, najważniejsze decyzje podejmują na spontanie, są profesjonalni i zdolni (murzyn który świetnie nasłuchuje i na dodatek potrafi obsłużyć
najnowszą technologię - po rusku!)
- są wyrozumiali, mogli zabić ale pomogą im zdezerterować
- mają dobrze oświetlony mostek
Coś przegapiłem?