... w złym tego słowa znaczeniu. Jak dla mnie ten film nie powinien być skatalogowany jako dramat, a przygodowa komedyjka romantyczna. Nie był nudny, ale to jedna z tych produkcji z przesłodzonym zakończeniem, uproszczonym scenariuszem i zasadniczym brakiem tchnięcia w bohaterów jakiegoś konkretnego charakteru, o której się zapomina góra dwa dni po seansie. Swoją drogą o ile Elba własnym charakterem jakoś dał radę i wybronił brak charakteru filmowej postaci to Kate nie dała rady (znowu), kompletne mydło - prześlizgujące się po ekranie.