Ja do nich nie należę, więc nie ocenię za wysoko, zwłaszcza że zostałem oszukany, że jest to film w stylu surwiwal - nie jest. Sprawy przetrwania są potratowane tak infantylnie i od niechcenia, że gołym okiem widać, że były tłem prawdziwych intencji twórców. Brakuje w tym filmie takiej "iskry" wyciskającej łzy. Może też dlatego zabrakło w tym filmie takiej szczerej dramaturgii, że postać "amanta" gra czarny mięśniak od filmów o gangsterach, agentach i marines - i jest mało wiarygodny w swojej roli. A tak to pomysł naprawdę niezły, z poetyckim, bardzo dobrym tytułem.