Potwierdzam. Wiele obiecuje. Nic nie daje. Po pierwszych kadrach zbierałam szczękę z podłogi, niestety, potem się okazało, że to czcza obietnica i nie ma tu absolutnie żadnej historii.

To bez wątpienia film, który niewiele wyjaśnia. Pełen niedopowiedzeń, niespiesznego tempa.

Dla mnie mówi o bardzo wielu rzeczach. Na pierwszym planie o ambiwalencji rasowej. Czarni z jednej strony chcą przywilejów dostępnych białym, z drugiej nie chcą wyrzec się swojej kultury. Na pierwszym planie to krąży wokół tego. Do tego dochodzą jeszcze spory rodziców o to, jak mówić dzieciakom o rasizmie i niebezpieczeństwach, jakie niesie; brutalność policji, uprzedzenia itp.
Dodatkowo jednak to zwyczajna opowieść o tym, jak zazdrość oddala od siebie kobiety. Oraz o jej powiązaniu z seksualnym pożądaniem.
Bez wątpienia jest to film, dla ludzi, którzy lubią wypatrywać, dopowiadać sobie znaczenia. Jeśli zaś przeczyta się książkę, okazuje się jak wiele, z takich przypuszczeń było trafnych. Dla mnie takie filmy to świetna intelektualna zabawa.

Good for you.