Lubię horrory, więc jedyny polski nowszy przedstawiciel tego gatunku obejrzałam bez nadmiernie negatywnego nastawienia. Spodziewałam się czegoś nieco gorszego, ale nie mogę też powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczona...
Najgorsze w tym filmie jest moim zdaniem to, że twórcy właśnie PRÓBOWALI zrobić z tego typowy, amerykański slasher. Banda przygłupich, plastikowych do bólu nastolatków, bez krzty osobowości. Palenie trawki przy ognisku, praktycznie brak reakcji na podejrzanych typów czy na to, że zabrano im kajaki - typowa banda z pierwszego lepszego slashera, zero osobowości, tylko czekałam aż przeciwnicy ich zmasakrują. Postać Karoliny i Zolo wypadają przy nich lepiej, ale im też specjalnie nie kibicowałam.
Montaż filmu też jest zwyczajnie okropny, te kilkusekundowe ujęcia wzięte z zupełnie innej części filmu, nie mają kompletnie żadnego celu. Niektóre "zwykłe" sceny też mnie rozwaliły, przy tym śnie "na haju" lałam się ze śmiechu - doktor przebrany za słoneczko FTW. Praktycznie brak ścieżki dźwiękowej, a to przecież jedna z najważniejszych rzeczy w tym gatunku - wystarczy porównać ten film np. z Sinisterem, gdzie to głównie soundtrack budował całe napięcie. Tutaj nie słyszałam muzyki w ogóle, tylko jakieś randomowe efekty dźwiękowe.
Bolał mnie także brak krwawych scen, czasem miałam wrażenie że ten film jest PG-13. Nie mówię o tym, żeby zmieniać sceny w jakiś gore, ale po horrorze spodziewałabym się czegoś więcej, niż kilku ran po kulach i jednego przeciętego nadgarstka.
Mimo to nie powiedziałabym, że film ten jest TRAGICZNY. Do bólu schematyczny tak, ale da się obejrzeć. Generalnie doceniam próbę zrobienia w Polsce czegoś innego, niż komedia z Karolakiem czy film wojenny z Szycem.