Polecam, serdecznie polecam. Równie mądre i pasjonujące jak historia ciemnoskórej (euroafrykanki:)) zamkniętej w obozie koncentracyjnym, w której to zakochuje się niemiecki żołnierz, a w tym żołnierzu komendant obozu. I może żołdak uciekłby z czarnoskórą więźniarką przebraną dla niepoznaki za niemieckiego żołnierza, gdyby go komendant z miłości nie zastrzelił. A murzyńską więźniarkę, po wojnie i wyzwoleniu, odnajduje jej niemiecka rodzina, i wspólnie wyjeżdżają do Izraela. Łzy się do oczu cisną.
Aha, zapomniałem, murzynka w tym Izraelu rodzi dziecko tego zastrzelonego. Oczywiście czarne. Babka, matka zabitego żołnierza nie posiada się ze szczęścia, jak to każda aryjka w Izraelu.
Taka historia.