"Titanic" to to nie jest. Efekty specjalne są jakie są, ale najsłabszym elementem są bohaterzy. Petersen nie zdołał uczynić więzi pomiędzy bohaterami walczącymi o życie, a widzem, dlatego ja, kiedy ktoś ginął poprostu ziewałem. Ci ludzie nie obudzili we mnie współczucia, a kiedy widz nie identyfikuje się z bohaterem to film jest już stracony. Ni kibicowałem im, i "zwisało" mi to kto zginie następny. "Posejdona" ogląda się na "jeden raz", ale po seansie nie robimy nic innego tylko wyłączamy TV i idziemy poprstu spać, z przeświadczeniem, że obejrzeliśmy wtórny i w sumie banalny film o którym zapomnimy już nawet w trakcie oglądania.
6/10