PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=755127}

Powieść Henry'ego

The Book of Henry
7,2 14 339
ocen
7,2 10 1 14339
Powieść Henry'ego
powrót do forum filmu Powieść Henry'ego

Gdyby scenarzystką tego filmu była 9 letnia dziewczynka, dałbym kilka gwiazdek więcej, ale niestety autorzy byli pełnoletni, więc nie ma żadnego usprawiedliwienia...

Problemem tego filmu jest totalna niewiarygodność bohaterów i sytuacji. To jest tak nierealne i zwyczajnie głupie, że nie da się patrzeć.

Tytułowy bohater jest genialnym dzieckiem. Ok, są dzieci mądre, bardzo mądre i genialne, ale to jest niestety geniusz, który wymyka się jakiejkolwiek realnej skali. Jest tak kryształowy, że mógłby konkurować z Matką Teresą z Kalkuty (nie licząc namawiania do złamania jednego z 10 przykazań), a jego mądrość jest tak szeroka, że gdyby jeszcze pożył kilka lat, to problemy ludzkości szybko znalazłyby rozwiązania. Gdy leżał w łóżku szpitalnym z otwartymi kilkoma grubymi książkami, przeszło mi nawet przez myśl, że niczym dr House nagle zrobi charakterystyczną minę i wpadnie na to jak się wyleczyć, a przy okazji wymyśli jeszcze lekarstwo na raka i parę innych chorób. W pewnym momencie filmu zacząłem się zastanawiać, czy będzie w stanie przewidzieć też pogodę na miesiąc po swojej śmierci.

Do tego dochodzi bardzo niemądra matka, absurdalne pomysły scenarzysty i mamy gniota roku.

Dobra obsada jest myląca. Aktorzy chyba zgodzili się zagrać bez czytania scenariusza. Mam na na myśli szczególnie Naomi Watts, która myślała pewnie, że to będzie drugie "Niemożliwe" z 2012 roku, za które dostała nominacje do Złotego Globu i Oscara.

Ogólnie, nie ma sensu rozpisywać się. Po prostu, jeśli ktoś się waha czy warto przeznaczyć czas na ten film, to zdecydowanie odradzam.

mbpl

A nie uważasz, ze można było podejść do tego filmu w dwojaki sposób. W przesadnie rzeczowy i drobiazgowy jak Ty, albo w sposób bardzo metaforyczny skłaniający do refleksji nad życiem? Film moim skromnym zdaniem przedstawia jak kruche jest zycie i jak można odejść ze świata bez przesadnego dramatyzmu i patosu. Umiera dziecko, ale umiera godniej niż co nie jeden dorosły. Ze swoją sytuacja, ktorej nawet nie do konca pojmuje jak każdy z nas, jest zupełnie pogodzony. Kalkuluje wszystko niezwykle trzeźwo, zawsze był dojrzały i do śmierci tez podchodzi dojrzale- można sie od niego uczyć w tej kwestii. Film stawia tez ważne pytania dotyczące rodzicielstwa, czy nie jest często tak, ze dziecko przejmuje nie swoją role? Ze bardziej jest rodzicem niż dzieckiem? Ze traci beztroski czas na sprawy, które go nie dotyczą i nie sa dla niego? A co z dorosłymi? Czy nie jest często tak, ze dziecko jest zachcianka? Nieprzemyślanym wygłupem, który nas przerasta? Kolejna metafora w filmie do dla mnie to co powiedział Henry, nadstawić za kogoś karku i moze nawet oberwać- to nie jest najgorsza rzecz. Najgorsza rzeczą jest bezczynność. Ilu z nas w trosce o swoją dupę, nie ma własnego zdania, o bronieniu kogoś innego nie wspomnę.
Jak dla mnie widzisz film zbyt płytko.

paolka16

Pragnę zwrócić uwagę, ze w filmie tym, świat dorosłych i dzieci bardzo sie zaciera. A scenarzysta wręcz chce nam pokazać, ze to wymyślony podział. To film tak jak piszesz (odkrywczo niezwykle) pełen sprzeczności i kontrowersji, mamy w nim dojrzałe dziecko, niedojrzała matkę, złego policjanta i obsrana dyrektorkę szkoły. Czy ktos zachowuje sie w tym filmie tak jak "powinien"? Twierdzenie ze scenarzysta jest idiota i to pominął, to jak twierdzenie, ze w Biblii nie ma metafor. Nie każdy ma na tyle rozwinięte zmysły i myślenie, a szczególnie kreatywność, zeby podążyć za reżyserem.

ocenił(a) film na 3
paolka16

Bardzo trafnie zdiagnozowałaś różnice w naszym odbiorze tego filmu. Twoje "bardzo metaforyczne" podejście sprawiło, że skupiłaś się wyłącznie na szukaniu ukrytych treści, a pominęłaś stronę logiczną tego filmu. Można by powiedzieć, że ja nadmiernie skupiłem się na szczegółach i całkowicie pominąłem resztę, ale pytanie czy to rzeczywiście są "drobiazgi", czy może jednak motywy i sposób działania głównych bohaterów, który jest tak wydumany, nielogiczny, że kładzie się cieniem na całą resztę.

Rzeczywiście wątek odwrócenia ról charakterystycznych dla postaci występujących w tym filmie ma sens. Jeżeli każdy robiłby dokładnie to co do niego należy, albo czego się od niego wymaga, ale odwrotnie, to byłoby to ciekawe. Policjant-oprawca, dyrektorka szkoły-bierna, matka-nieodpowiedzialna, dziecko-jak rodzic, to byłby to dobry materiał na film, tzn. co wyniknie z działań bohaterów w takiej konfiguracji cech. Do jak wielkiej katastrofy to doprowadzi?

Problem polega na tym, że w tym filmie wszystkie dobre składniki wrzucono do garnka i zalano bardzo niesmacznym sosem, który całkowicie popsuł smak tej potrawy. Ja oglądając ten film cały czas czułem "smak" tego "sosu". Materiał na film był dobry, ale można było go zrobić bez serii głupot i idiotyzmów. Jeśli mamy do czynienia z przerysowanymi bohaterami, z odwróconymi rolami, to co im stoi na drodze do tego, żeby w przyjętej już konwencji zachowywać się realnie, zgodnie z rzeczywistością i sensownie?

Nie będę wchodził w szczegóły bo i tak za dużo się rozpisałem, ale biorąc pod uwagę tylko postać głównego bohatera, to przecież można to zrobić z sensem. Jeśli mamy genialne dziecko, to niech ono będzie genialne ale w ramach istniejących na tym świecie reguł. Jeśli je natomiast łamie, to niech autorzy nam to jakoś wytłumaczą, niech ma 6 zmysł i w śnie widzi przyszłość lub coś w tym stylu. A tak mamy kino familijne z elementami sci-fi i komedii, udające dramat.

Jeśli zaczynasz oglądać film z kategorii dramat, w którym dramatyczne są tylko główne wątki, a wszystko inne oddramatycznia ten dramat, to czy to jest dobry film? Nie mam tu na myśli przerysowania bohaterów, odwrócenia ich ról itp. Ale niech oni działają chociaż trochę z sensem, bo jeśli tego brakuje to widzowie mogą mieć negatywne odczucia, chyba że pominą pół filmu, przymykając, a może zamykając oczy w trakcie wielu scen i wybiorą tylko kilka sensownych wątków.

Ja niestety uważam, że ten film to całkowita strata czasu, bo nie wystarczy poruszyć kilka ważnych problemów, żeby od razu dostać oklaski. Wręcz przeciwnie, im poważniejsza tematyka, tym większe ryzyko klapy, a tutaj klapa jest na całej linii. Film z morałem, ale film który nie wywołuje emocji? To tak jakby ktoś na koniec filmu powiedział: "morał brzmi tak: (...) a teraz dziękuję i proszę o brawa". To przecież nieporozumienie.

Jeśli chodzi o głównego bohatera, to ciężko mi tak zdecydowanie jak Ty go pochwalić i postawić jako wzór w kwestii akceptacji śmierci z tego względu, że nie byłem blisko śmierci, nie pracuję w szpitalu i nie wiem jak rzeczywiście zachowują się ludzie którzy wiedzą że umrą. Nie wiem ilu z nich wyrywa sobie włosy z głowy, popada w szaleństwo itp., a ile z nich spokojnie czeka na śmierć i ją zwyczajnie akceptuje. Mogę tylko teoretyzować. Wydaję mi się, że śmierć jest czymś, co na pewno wywołuje u ludzi emocje. Może nie od razu, ale po czasie, albo zupełnie odwrotnie i z czasem dopiero opadają emocje i pojawia się akceptacja. Śmierć bez emocji, tak jak u głównego bohatera? Moim zdaniem to po prostu nieludzkie. Czyli jest to błąd scenarzysty, chyba że przegapiłem moment w którym okazało się, że Henry to android.

Jeśli chodzi o to, że świat dorosłych i dzieci się zaciera i to jest wymyślony podział, to niestety nie mogę się z Tobą zgodzić. Jedyne co w tej kwestii jest wymyślone to fakt, że pełnoletnia jest osoba która ma ukończone 18 lat. Dlaczego 18 a nie 17 albo 20? Poza tym podział na dzieci i dorosłych jest jak najbardziej rzeczywisty i nic tu nie jest wymyślone. Jedyne co mi przychodzi do głowy w kwestii zatarcia tego podziału to rodziny patologiczne. W normalnych rodzinach podział jest, był i będzie, czego wymaga zdrowe wychowanie dziecka.

W przypadku kinematografii, zatarcie tego podziału jest zabiegiem charakterystycznym dla filmów skierowanych do młodych widzów. Dzieci są w nich bardzo często lepsze od dorosłych w każdej dziedzinie.
Ten film też by się dobrze wpisywał w narrację kina dla dzieci... to co głupie dla dorosłego, wcale takie nie musi być i często nie jest dla dziecka.

mbpl

Wyolbrzymiasz strasznie... co takiego robi niby genialny Henry, że prześmiewczo nazywasz go androidem? Bo czyta książki medyczne? Serio? Bo wie co to glejak? Bo wie jak się leczy nowotwory? Jego wiedza jest większa niż przeciętnego 11-latka, co dziwi lekarza, ale gwarantuje Ci, że słownictwo, którym posługuje się Henry wskazuje na małą wiedzę medyczną. Nie wskazuje m. in. konkretnej części mózgu tylko pyta się czy guz naciska na ważne ośrodki. Takie pytanie może zadać każdy laik. Z czym jest taki genialny? Bo wyćwiczył szkicowanie i potrafi myśleć przestrzennie i liczyć? Bo inwestuje na giełdzie - no fakt za to brawa, bo nie moja bajka i się na tym nie znam, ale wydaje mi się, że wystarczy się tym tylko zainteresować i mieć matematyczny umysł, który Henry ma. Owszem dzieciak jest ponadprzeciętnie inteligentny i nikt w tym filmie temu nie zaprzecza. Co jest takiego dla Ciebie wow? Znam dzieci, które wydają własne książki, znam 19 -latkę, która zna 6 języków w tym łacinę. Wysokie IQ, wysoko rozwinięte niektóre zmysły. Owszem jest to imponujące, ale nie, te dzieci również nie są androidami. Natomiast domyślam się o co może Ci chodzić. Otóż o to, że jak to 11-latek pełni rolę głowy rodziny i idzie mu to całkiem sprawnie. No i wracamy do punktu wyjścia. Dziecko w roli, która nie jest dla niego. Dziecko-dorosły.
Pisałam o zacieraniu się świata dorosłych i dzieci w TYM FILMIE! Więc jeden akapit napisałeś całkiem na marne.
Ja akurat pracuje w szpitalu i tak widzę umieranie i śmierć. Nigdzie nie napisałam, że Henry umarł bez emocji nie. Owszem było w nim wiele emocji. Chciał zostać sam, martwił się o swoich bliskich, nie wiedział gdzie zmierza. Ale to wszystko było nad wyraz dojrzałe i o tym pisałam.

paolka16

1 h 45 minut zmarnowanego czasu jak to napisałeś - moim zdaniem całkowicie niesprawiedliwie. Ale jak na tyyyyle zmarnowanego czasu masz niezwykle dużo do powiedzenia na temat filmu. Z racji tego, że ukryłeś swoje oceny na koncie, nie mogę nawet podejrzeć z ciekawości, który film to dla Ciebie nie jest strata czasu. Każdy oczywiście ma swój gust, tylko zastanów się jaki wpływ ma na potencjalnych odbiorców to jedno zdanie - nie marnujcie 1 h 45 minut życia. Bo mnie osobiście mogło by to skutecznie zniechęcić. A znam dużo więcej innych filmów, które są dużo dużo słabsze, a nikt nie pisze, żeby nie marnować na nie czasu.

ocenił(a) film na 3
paolka16

Po prostu nie lubię filmów, które silą się na to, żeby być bardzo mądre a wcale takie nie są. Niestety łatwiej jest mówić o czymś źle niż dobrze. Więc siłą rzeczy mogę dużo mówiąc o tym filmie, bo według mnie scenariusz jest całą kaskadą głupot. Tak, są filmy gorsze od tego, ale niestety filmów do obejrzenia jest tak dużo, że na niektóre zwyczajnie szkoda czasu. Wiec jeśli ja już zmarnowałem te 1h45 min, na szczęście oglądałem go przy okazji robiąc coś innego, to ktoś inny może zobaczyć coś lepszego zamiast The Book of Henry. Wolałbym zamiast tego zobaczyć „Trzy billboardy…” to nie była strata czasu. Albo np. Whiplash. Niestety dużo filmów obecnie jest słabych…

ocenił(a) film na 3
mbpl

aaa... gdzieś mi umknęło, że mam zablokowane oceny. Pewnie kilka lat temu coś zmieniałem w ustawieniach. Postaram się odblokować.

ocenił(a) film na 3
paolka16

No to się nie zrozumieliśmy. Nazwałem go androidem nie ze względu na jakąś nadludzką wiedzę, ale ze względu na całkowity brak emocji. Jeśli według Ciebie o jego emocjach w tym filmie świadczy to, że „Chciał zostać sam, martwił się o swoich bliskich, nie wiedział gdzie zmierza”, to nie bardzo się zgadzamy w kwestii oznak emocji.

Chłopak w trakcie rozmowy z lekarzem zachowuje się jak maszyna. 0 strachu na twarzy, 0 smutku, równomierny spokojny oddech, brak kontaktu wzrokowego z matką. Tak jakby rozmawiał o kimś innym, w dodatku nie związanym ze sobą emocjonalnie. Dowiadujesz się, że umrzesz i pierwsze o co spokojnie pytasz to „mogę zobaczyć rezonans?”. Powiedz mi, czy tak zachowują się ludzie? Czy to jest według Ciebie wzór? Dla mnie to jest albo zakopanie emocji, albo niezdolność do ich odczuwania. A w tym filmie to ewidentne przekombinowanie scenarzysty, który całą rozmowę skonstruował tak, żeby to Henry nadawał jej ton, a nie specjalista, czyli lekarz. W dodatku mały geniusz, na początku rozmowy mówi tak: „nie wiem dlaczego na to nie wpadłem”. Tak mówi raczej ktoś kto się zna.

Scenarzysta podkręca dodatkowo całą sytuację zestawiając reakcję Henry’ego z reakcjami brata i matki, które są całkowitym przeciwieństwem. Taki zabieg ma dodatkowo podkreślić jego wspaniałość. I Ty się na to dałaś złapać.

Jeśli chodzi o czytanie książek, to jego genialność nie polega na tym, że je czyta, co normalnie byłoby dużym osiągnięciem dla 11 latka, biorąc pod uwagę jakim językiem jest napisania literatura medyczna. On je czyta ewidentnie w celu odnalezienia sposobu leczenia swojej choroby, pewnie jakiegoś genialnego, rodem z House’a, czego dowodem jest wyraźny zawód na jego twarzy gdy odkłada ostatnią książkę. Czyli znowu chce być mądrzejszy od lekarza. Ten laik…

Co jest w nim takiego „wow”? To jest po prostu doskonałość. Ten chłopak nie jest ponadprzeciętny. On jest idealny. Nie popełnia żadnych błędów. Nawet najmniejszych. W dodatku jest w stanie przewidzieć dokładnie przyszłość po swojej śmierci. Czy znasz takie dzieci?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones