dokument naprawdę przyzwoity. warto zapoznać się z historią Sandry Bland, jedną z licznych ofiar systemowego rasizmu w Stanach.
nie ulega wątpliwości, że gdyby Sandra Bland była białą kobietą, nie zostałaby spoliczkowana przez policjanta a następnie wywleczona z samochodu bo nie zmieniła kierunkowskazu, pyskowała gliniarzowi i zapaliła papierosa (którego i tak przecież zgasiła). jest dużo rzeczy które nie pasują w sprawie "samobójstwa" Sandry. o wiele łatwiej jednak zamieć sprawę pod dywan.
każdego roku czarni są zabijani w Ameryce - niezwykle często z rąk białych policjantów - i ostatecznie rzadko kiedy ktokolwiek ponosi prawne konsekwencje swoich czynów. trudno się dziwić że czarni Amerykanie nie ufają policjantom. takich Brianów Encinia jest na pęczki:
tak często dochodzi do brutalnych interwencji wobec Afroamerykanów że gdy widzi się glinę zatrzymującego czarnoskórego człowieka , ludzie automatycznie łapią za swoje komórki. nigdy nie zapomnę jak około dwa tygodnie po tym jak zamieszkałam w Los Angeles, na własne oczy widziałam jak gliny kazały czarnemu kierowcy zjechać na bok i na widok białego gliniarza wychodzącego z radiowozu, wszyscy - ludzie po drugiej stronie ulicy, obok mnie, kierowcy w samochodach stojący na światłach - zaczęli filmować całe zajście. niestety , mentalność i amerykański system "sprawiedliwości" jest tak porypany że można nagrać gliniarza mordującego czarnego człowieka co widać doskonale jak na dłoni a i tak zostaje uniewinniony. wystarczy przypomnieć sobie sprawę Philando Castille. wstrząsające nagranie. nie tylko dokładnie widać jak policjant oddaje 7 czy 8 strzałów gdy Castille sięgał po cholerną z godnie z poleceniem licencję i prawo jazdy. po oddaniu strzałów widać też jak pięcioletnia córeczka Castille przestraszona wyskakuje z tylnego siedzenia samochodu. pomimo nagrania sprawca - Jeronimo Yanez - został oczyszczony ze wszystkich zarzutów.
chory kraj. nic się nie zmieniło. nic.