Byłam zachwycona do pewnego momentu , i myślałam sobie ze wlasnie tak powinien wyglądać dobry film ,
wszystko było złozone , i ciekawe, i wciągajace. Caly ten moment gdy sie nawzajem podrywaja i spedzaja ze
sobą czas , i cały wątek ze szkoła strasznie mi się podobał. Ale pózniej jak wyjezdzają do Wenecjii , dla mnie ,
cała fabuła się rozwaliła, ten wątek z siostra był potwornie nie interesujący dla mnie, i straciło tą swoją siłe.
Ja zrozumiałam hisotire mniej wiecej tak , ze daje sie przez niego podrywać i wcigaac w rozne rzezcy bo jest
kompletnie zasłonięty tym domem , tym jak oni zyją i ich całym dobrem, i całą formą lepszego zycia. I tym
samym nie robiąc prawie nic , i przez to swoją zawladnosc do lepszego zycia, ruinuje kompletnie całą rodzine.
I przeszkadzało mi to , ze w sumie od momentu tej siostry , nie było zadnych emocjii, a jak dla mnie powinno
BUCHAĆ od nich, z zazdrosci , z pragnienia, z wzajemnej obsesji, ze złosci ....
powinno być mocno zarysowane jak się czują i przekazac to!
A tam tak naprawdę nic się nie działo, w sensie emocjonalnym ,
Ten początek chyba dlatego mi sie pdoobał ze miało to w sobie jakąs siłe , ta ich wzajemna relaacja z
Sebastianiem.
Tak ogólnie , wydaje mi się ze , niestety , zmarnowali , bardz bardzo bardzo dobry materiał.
Ale i tak warto dla samego początku :)
Jeszcze akotrzy dla mnie byli genialni , zwłaszcza Ben.
ta dziewczyna tak sobie dla mnie grała.
Kostiumy genialne.
I bardzo odbra muzyka.
Ja miałam podobne odczucia. Film mi się bardzo podobał ale w pewnym momencie poczułam się rozczarowana. Zupełnie tak, jakby kręciły go dwie osoby i ta druga część była dużo słabsza. Pierwsza mnie zachwyciła, a druga w pewnym sensie pozostwiła poczucie pustki i zmarnowanej szansy...
Zgadzam się z przedmówcami. Tylko, że momentem, do którego podobał mi się ten film (nawet bardzo) była scena, kiedy oni spotykają się na statku. Potem było już coraz gorzej, a końcówka naprawdę beznadziejna. I ja również straszliwie się wynudziłem;-)
dla mnie tez po spotkaniu na statku film zaczal mi sie strasznie dluzyc. ale wczesniej bardzo mi sie podobal. i nie zgadzam sie z opinią ze miedzy glownym bohaterem a Julia powinno buchac od emocji. to są Anglicy, a do tego Julia jest arystokratka wychowana w surowych zasadach. nie mogla sobie pozwolic na zadne emocje. juz na poczatku sam Charles zauwaza ze mowi zupelnie nie to co mysli lub co by chciala powiedziec i ma to opanowane perfekcyjne. trzeba mowic i zachowywac sie w okreslony sposob, bez emocji, chlodno. i uwazam ze zagrala swietnie. za to u Charlesa wydawalo mi sie ze aktor ma caly czas taka sama mine i mowi w taki sam sposob, moze z pare razy delikatnie sie usmiechnal.
podsunowując, warto obejrzec, ale w domu, bo szkoda troche kasy.
Właśnie obejrzałam to "dzieło" i w życiu tyle razy nie spojrzałam na zegarek podczas seansu. Odniosłam wrażenie, że podczas produkcji wysliły się jedynie osoby odpowiedzialne za scenografię, charakteryzację, kostiumy itp.
W momencie gdy z ekranu znika postać grana przez Bena Wishawa akcja kompletnie siada. Właściwie nie dzieje się nic. Nie pomaga Emma Thompson ani Greta Schacci w epizodach. Zawodzą aktorzy obsadzeni w głównych rolach, nie ma pomiędzy nimi żadnej chemii, papierowi do bólu. Sam problem, który jest osią całej historii wydaje się wydumany i mocno nie na czasie. Nakręcona współcześnie ramotka dla najwytrwalszych.
Jeśli ktoś lubi takie klimaty polecam raczej powtórkę z przeszłości: stare dobre filmy spółki Merchant/Ivory lub ekranizacje powieści Jamesa Henry'ego.
A mi właśnie podobała się druga część, widać w niej było prawdziwe konflikty emocjonalne, niemożność wybrania właściwej drogi, pierwsza część to sielanka, łatwa do oglądania, na drugiej zamilkłem z wrażenia (np scena spowiedzi). Dla mnie bardzo dobry obraz, cudne zdjęcia praktycznie przez cały film, a i bez tego film warto obejrzeć dla rewelacyjnej muzyki muzyki. 9/10
Ben grał rewelacjyjnie! Pokazał już to w innych filmach i pokazał i teraz,że świetnie wciela się w każdą rolę,a rola Sebastiana była wyjątkowo trudna.
hmm a mnie najbardziej podobał się koniec czyli od momentu kiedy on wrócił
tam jako żołnierz i ta scena w kaplicy ze świecą. Film określiłabym
jako..przyzwoity, popieram stwierdzenie że zmarnowali dobry materiał.
mnie się bardzo podobał. Oceniam filmy raczej po ich naturalności, niż nasyceniu emocjonalnym, którego wam, kobietom, zawsze brakuje:). Nie mam jednak zamiaru nikogo obrażać, za to was kochamy:). Piękna muzyka.