A tak powaznie - to tylko moja skromna interpretacja.
To nie katolicyzm zniszczyl zycie, to nie wiara zniszczyla zycie, ale puste zapatrzenie w rytualy
i doktrynę.
Ten film pokazuje, jak religia potrafi zniszczyc czlowieka. Jednak jest ogromna roznica
pomiedzy religia a relacja z Bogiem. To sa dwa zupelnie inne terminy.
Potrzebujemy oddzielic Boga od rytualow. Ostatnia scena nie pokazuje wiernosci
katolicyzmowi, ale naturalne pragnienie przebaczenia i wyznania swojej slabosci.
Genialny film!
ani katolicyzm ani żadne rytuały nie zrobiły tu krzywdy nikomu, mamy tu raczej różne osobowości, słabe i wrażliwe dusze szukające ukojenia na tym świecie zdarzają się w różnych środowiskach
o tym filmie należy raczej napisać : ten film pokazuje jak matka potrafi zatruć życie swoim dzieciom, zwłaszcza że niektóre jej dzieci są wrażliwe i słabe jak kruche naczynia
ciekawe w tym filmie jest to że te wrażliwe dzieci odnajdują ostatecznie w religii oazę spokoju, schronienie dla słabych - poranionych przez życie, mimo że wcześniej w jakiś sposób próbowały od niej uciec albo utrzymać dystans (chociaż może bardziej od matki niż od religii - bo wyraźnie i ściśle kojarzy im się ona z silną mamusią)
bohater - ateista który wkracza w ten kruchy świat wrażliwych dzieci, nie potrafi zapewnić swym przyjaciołom ani takiej miłości ani azylu o którym marzą, rani ich tylko i wywołuje w nich uzasadnione podejrzenie że prowadzi ukrytą grę, jest obcym który wkracza w nowe środowisko z pewną fascynacją naukowca, czyni jednak w nim więcej szkód niż pożytku
Zgadzam się, że nazywanie tego filmu antykatolickim jest wręcz śmieszne, w płytkości interpretacji.
Zgadzam się, że również, że to raczej ukazanie, jaki oręż z chorego pojmowania religii może uczynić toksyczna matka.
To raczej film o fanatycznym traktowaniu religii. W tym rozumieniu w istocie prokatolicki. Pokazuje, jakie zagrożenia czyhają na wyznawców, jeśli probują wykorzystać religię do własnych, fanatycznych celów. Matka potraktowała religię instrumentalnie, jako narzędzie do zniewolenia rodziny. Obrociło się to przeciwko niej i złamała życie dzieci (a przecież "po owocach ich poznacie").
W istocie weszła w rolę Boga. Ja widzę tu ostrzeżenie a nie atak na religię. To nie antykatolicyzm.To był totalitaryzm matki, ktory stworzyła ona przy użyciu substancji religijnej.
Hej Asiu!
Hm....mnie się wydaje, że śmierć ojca, jej okoliczności, to, że wykonał znak krzyża, wrócił umrzeć do Brideshead, czyli w jakimś sensie opuścił swoją partnerkę....to wszystko spowodowało, że w Julii ożyła matka, w sensie psychologicznym.
Życie z Charlesem byłoby przecież sprzeciwieniem się woli matki...
W tym kontekście jeszcze bardziej gorzko brzmi cyniczne wyznanie męża Julii, że przyjął katolicyzm tuż przed ślubem, aby wejść do tej rodziny.
Można również pokusić się o interpretację, że to ożyła religijność, na której straży stała matka.
Ale jeśli byłaby to prawda, to czy Sebastian utopiłby swe życie w alkoholu? Czy takie owoce przyniosłoby - szczerze, z pokorą i miłością - wyznawane chrześcijaństwo?
Tomasz Raczek na swym blogu nazwał ten film najbardziej antykatolickim spośród mu znanych.
Czyżby się aż tak skrajnie mylił ?
Piszesz o fanatycznych celach matki.
Nie dopatruję się tu wyodrębnionych od religii celów fanatycznych .
Jestem przekonany , że fanatyzm religijny w pełni nią powodował , a nie jak sugerujesz -że z pozycji pozareligijnych - to ona instrumentalnie posługiwała się religią.
Bardzo karkołomną i przekombinowaną wydaje mi się taka teza .
Cały podły (choć - a jakże - ochrzczony !) świat wydaje zgniłe owoce zdrad , wojen , ateizmu , a ona samotna , sercem oddana Bogu - "ratuje" jak potrafi swą rodzinę - ze znanym skutkiem. Żałosne.