Film pomija wiele istotnych faktów i przez to przeklamuje rzeczywistość. Pokazana na końcu prawdziwa wypowiedź agenta, który uśmiechnięty od ucha do ucha opowiada o zbrodni jest mocniejsza niż cały film. Emilia zagrała nieźle nawet, ale aktor w roli Marka Putnama się nie sprawdził. Wystarczy trochę poczytać o prawdziwej historii, która była inspiracją dla tego filmu i widać wyraźnie, że film mija się z prawdą. Putnam wcale sam z siebie się nie przyznał do zabójstwa, tylko był podejrzany i wyłożył się na teście wykrywaczem kłamstw. Susan celowo odstawiła antykoncepcję, żeby zajść w ciążę. Putnam był klasycznym narcyzem-psychopatą, który wykorzystał Smith do zrobienia kariery, a potem się jej pozbył. Zabójstwo zaplanował, a nie działał w afekcie jak było to pokazane w filmie.
Zatem ten film to bzdura, niestety.
Ale przecież na końcu filmu Suzy powiedziała, nam widzom, jaka była jej wersja, że nie był to wypadek a Mark zabił z zimną krwią. Rzeczywiście narcyza-psychopaty w filmowym Marku było niewiele. Właściwie tylko w momencie zabójstwa, który przedstawiła nam Suzy.
dokładnie to co pisze hannuszka, film nie opowiada się za wersją Putnama , tylko ją pokazuje i poddaje w wątpliwość. Właśnie po to była przedstawiona alternatywna wersja zdarzeń Suzy i film bardziej ku temu się przychyla, wskazując, że Putnama po prostu kłamał i celowo zabił Suzy... No i oczywiście w filmie jest pokazany test wykrywaczem kłamstw. Gdyby film opowiadał się za wersją Putnama to pokazałby jedynie jego skruchę i przyznanie się do winy. Ale film poddaje to w wątpliwość właśnie alternatywną scenką morderstwa, testem wykrywaczem kłamstw (gdyby faktycznie się przyznał, to po co scenka z wykrywaczem kłamstw dodatkowo), no i właśnie w filmie wprost wskazano i powtarzano, że ukazano w nim "MORDERSTWO" a nie zabójstwo w afekcie. Niedokładnie oglądałeś film kolego, albo zupełnie źle go zrozumiałeś