Dawno temu odpuściłem sobie znikomą przyjemność komentowania filmów, ponieważ miałem dość czerstwych dyskusji na temat tego jaki jest film i co kto uważa, bo najprościej mówić uznałem, że c**j mnie obchodzi co kto uważa i gardzę 95% internetowych znawców.
Ale w tym wypadku nie mogłem się powstrzymać.
Jest to kolejny film (niestety) Alexa Kendricka który obejrzałem. Pierwszym był "Odważni". Nie ma co się roztrząsać nad "Odważnymi"- krótko mówiąc makabryczna religijna propaganda przy której odruch wymiotny to najprzyjemniejsze uczucie.
Jak tylko odpaliłem Próbę ogniową coś mi nie pasowało. Zobaczyłem reżysera i... oczywiście reżyserem jest jankes- moher. Ale uznałem "c**j dam mu szanse". A może gość skończył z religijną propagandą...
BŁĄD !!!
Film do połowy rysował się ok i wydawało się, że zasługuje na 7/10. Ale druga połowa... Co tu dużo mówić wyszło szydło z worka. Religijna papka zalewa film, mózg i hektolitrami wypływa się z monitora.
Do tego moment odwiedzin żony głównego bohatera w jego jednostce przyprawia o wymioty.
Dodając do tego, że wychodzę z założenia iż dramat ma się kończyć źle nie wyszło więcej niż 3/10.
W sumie to i tak wyżej niż wcześniejszy film nadwornego mohera USA.
Podkreślę, że do filmu podszedłem z dystansem i postanowiłem dać mu szanse, nie patrząc na osobę reżysera. No ale niestety...
Co na koniec? Jak znam życie za chwile odezwą się obrońcy filmu, religii i ch***ra wie czego w odpowiedziach do mojego postu. Dlatego od razu podkreślam, że gardzę wami, dlatego nie będę odpowiadał na żadne wpisy.
Aczkolwiek piszcie piszcie oczywiście, zawsze lubię się pośmiać z internetowych napinaczy.
I to tyle w temacie.
Widzę mistrz gardzenia ludźmi śmieje się z napinaczy, będąc sam liderem w tym aspekcie.
Czas dorosnąć chyba już kolego nie?
Z pozdrowieniami.
Ty jeszcze propagandy nie widziałes..Zobacz sobie "Bóg nie umarł". "Fireproof" jest jeszcze do zjedzenia .