To chyba mój ulubiony :)
Taki film do którego chętnie się wraca i można go oglądać i oglądać.
Ale to nie jest film dla wszystkich.
Ponieważ niemym aktorem w tym filmie jest Bóg, Jezus, dlatego nie jest to dobry film dla cyników czy zatwardziałych ateistów :)
Trzeba być wierzącym w Boga albo przynajmniej otwartym na możliwość Jego działania w życiu człowieka.
I tak w filmie pokazują idiotyczny sposób na naprawienie związku (powinni porozmawiać o swoich problemach), te dwie postacie do siebie nie pasują więc powinny w pokoju wziąć rozwód i bohater staje się dobry gdy staje się chrześcijaninem (i to jedyny powód)
No właśnie jak widać nie znający Boga ludzie jak ty nie zrozumieją filmu.
Bóg chce żeby ludzie byli razem nie dlatego że "idealnie są dopasowani",
ale dlatego żeby pomimo różnic okazywali sobie dobre rzeczy (miłość itp.).
Zresztą nie ma "idealnie pasujących do siebie" ludzi,
a gdyby tacy się znaleźli to ich związek po pewnym czasie stanie się nudny.
Dlatego takie myślenie jakie masz prowadzi do rozwodu.
To nie okoliczności go powodują ale właśnie takie myślenie.
Dobieranie się ludzi to jakaś ateistyczna pycha. A skoro w małżeństwie nie chodzi o dopasowanie, to tym bardziej trzeba z tego zrezygnować. Zresztą im bardziej będą niedobrani, tym większe będą duchowe owoce przezwyciężania tego niedobrania. Trzeba po prostu zawierzyć Bogu i już.
W zasadzie można by ludzi w pary dobierać losowo, bo przecież dla wierzącego nie ma przypadku i będzie to znak od Boga.
tylko gorzej jak jedno jest bardzo wierzące a drugie w ogóle nie chodzi do kościoła i nie wierzy w tą całą mafie to wtedy nawet i Bóg nie pomoże, tylko czy facecie zawsze wiedzą co chcą?