pracowników supermarketów oraz na systemy motywacyjne w zakładach pracy, druga połowa - standardowa amerykańska pseudokomedia z ckliwymi kawałkami o przyjaźni i lojalności, z infantylnymi rozwiązaniami problemów - niestety.
Niestety ale tak to już jest --> nie mogą już nagrać zwykłej głupkowatej komedii, która śmieszy od początku do końca, ale produkują jakieś "komedie", które tylko częściowo śmieszą a przede wszystkim prezentują historię miłosną. Moim zdaniem reżyserowie nie wiedzą już, co to znaczy komedia... Popieram Twoją opinię: pierwsza połowa filmu git a druga już nie = /
P.S. Jeśli znacie jakieś normalne komedie, podczas których można "boki zrywać" to dajcie znać, bo teraz trudno coś znaleźć