To trochę film o budzeniu się poczucia wartości tam gdzie można się go najmniej spodziewać. Przyjazd córki gosposi bogatej rodziny burzy od lat zbudowany ceremoniał wzajemnych relacji oraz wprowadza do nich niepokój. Pobudza członków rodziny, odgrzewa niespełnione emocje i pragnienia, ale też codzienny chłód w ich relacjach staje się bardziej widoczny i aż nieznośny. Widać, że gosposia to osoba pełna ciepła i tak naprawdę spajająca tą społeczność. Niby wszyscy na przyjeździe córki coś zyskują, bo dociera do nich co utracili żyjąc obok siebie, ale najwięcej zyskuje gosposia. Ale to warto samemu zobaczyć bo film zasługuje na uwagę. Polecam
Takie filmy dają oddech od amerykańskiej papki, nie wyrzekam sie ze te papkę pochlaniam, ale od czasu do czasu lubie zobaczyc film z nurtu innego niz made in USA.
Film "ciągnie" aktorka ktora gra gosposie, reszta postaci jest dost papierowa i nijaka. Dla tej roli warto bylo poświęcić czas na seans.