Wysoka ocena na FW rozbudziła moje nadzieje na obejrzenie jakiejś nietuzinkowej produkcji, odbiegającej od dość trudnego dla współczesnych w odbiorze, polskiego kina połowy lat 60-tych. Niestety, naprawdę dobra była tylko ballada w wykonaniu Fettinga. Reszta to kolejny moralitet, wyróżniający się jedynie ciekawą scenografią. Może 50 lat temu film był nowatorski i z punktu widzenia historii kina zasługuje na wyższą ocenę, ale z perspektywy widza, wychowanego na różnych, zbawiających świat Łylisach, zdaje się raczej nieporadny, pozbawiony dynamiki i zbyt pouczający.
Lubię stare polskie filmy wojenne, ale ten zupełnie nie przypadł mi do gustu. Nie powiem, ostatnie sceny były mocne, aktorzy też dobrze dobrami, zwłaszcza Holoubek i Przybylski w roli Doktora.Co kto lubi.