PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=665080}

Przed północą

Before Midnight
7,0 31 775
ocen
7,0 10 1 31775
7,8 33
oceny krytyków
Przed północą
powrót do forum filmu Przed północą

50, 60, 70...

ocenił(a) film na 9

Mam naprawdę sporo szczęścia, starzejąc się równolegle z bohaterami tej miłosnej sagi, jak dotąd rozpisanej na trylogię (choć mam cichą nadzieję, że to jednak nie koniec...). Te spotkania z Celine i Jessem, odmierzane dziewięcioletnimi pauzami, są dla mnie, i pewnie nie tylko dla mnie, jak uważne przeglądanie się w lustrze. Już z grubsza wiem, co tam zobaczę. Doświadczenia i uczucia podobne do moich własnych, ale i zbliżone miny, grymasy, także zmarszczki i siwiejące włosy. Ogromna przewaga tej niekonwencjonalnej love story nad innymi polega na tym, że ta trwa i stale się rozwija, poszerzając o nowe wątki i problemy, charakterystyczne najpierw dla dwudziesto-, potem trzydziesto- i wreszcie czterdziestolatków. Oczywiście, część pierwsza („Przed wschodem słońca”) jest najlepsza, najświeższa, najbardziej oryginalna – ale przecież właśnie dlatego, że stanowi zawiązanie całej, dalekiej od banalności historii. Pozostałe fragmenty ustępują jej o tyle, że stanowią kontynuację, a więc siłą rzeczy – muszą być w jakimś sensie wtórne i mniej zaskakujące. Ale, o muzo wszystkich twórców i reżyserów – dawaj nam taką wtórność i powtarzalność jak najczęściej!
Fenomenalny, pasażowy finał „Before Sunrise”, który być może trudno pojąć współczesnym nastolatkom korzystającym swobodnie ze smartfonów, tabletów i facebooka, z idealnie dopasowanym fragmentem melancholijnej "Sonaty na viola da gamba No. 1 in G" bynajmniej nie zwiastował ciągu dalszego (przyznaję się, że ze swoją odpowiedzią na absolutnie fundamentalne dla tego filmu pytanie: „czy spotkają się za te pół roku?”, znalazłem się w grupie radykalnych sceptyków), ale dzięki swojej przekornej otwartości zostawiał pole jak najszerszym interpretacjom. Mnie zaskoczył, powalił i obezwładnił.
Nie ukrywam zresztą, że uwielbiam ten cykl w całości i raczej bezkrytycznie. To być może rzeczywiście „najlepszy romans w historii kina”, choć w tym sformułowaniu tkwi sporo egzaltacji i nieskromności. To prawda, za wyjątkiem części pierwszej, romans przede wszystkim intelektualny, ale przecież także dzięki temu uderzająco prawdziwy i wiarygodny. Zresztą, czy brak tu emocji? Może tych przynależnych wyłącznie kinu, większych niż życie, spektakularnych. Tych zwykłych, banalnych, realnych jest absolutnie pod dostatkiem. To bez wątpienia jeden z najoryginalniejszych filmowych portretów uczucia - rodzącego się, uśpionego, trwającego, mającego swe niebotyczne wyżyny, ale i poważne kryzysy. Nudny chyba tylko dla tych, którzy wierzą w bajki lub mają pecha i zaczęli śledzić losy bohaterów od końca (jeśli to naprawdę koniec) lub po prostu oczekują od kina wyłącznie mniej skomplikowanej rozrywki i łatwego relaksu. Pozostałych wyraźnie wciąga, skoro całemu cyklowi nie brakuje widzów i osiągnął on już, tym razem zasłużenie, status dzieła kultowego.
Pomysłem naprawdę kiepskim jest oglądanie „Przed północą” w oderwaniu od dwóch rozdziałów poprzedzających epizod grecki. To znaczy - oczywiście można, ale po co, skoro to potwornie zubaża wybrzmienie całości. Stąd naprawdę dobra rada i dla pochopnych krytyków, i dla widzów potencjalnych „Before Midnight”: nie warto się spieszyć, lepiej obejrzeć najpierw, co doprowadziło bohaterów na Peloponez. Trzymając się chronologii, zyskuje się cały bogaty kontekst i przechodzi wraz z dwójką młodych ludzi emocjonalną inicjację. Być może pozwala to rozumieć zachwyty tych, którzy wraz z Celine i Jessem dorośleli. W pewnym sensie to doświadczenie bezcenne, ale i jedyne w swoim rodzaju. Podobno „Małego Księcia” najlepiej czytać, będąc dzieckiem, a „Buszującego w zbożu” mając lat 16-18. Nie inaczej jest z otwarciem opisywanej trylogii – wydaje mi się, że najpełniej przyswaja się je, będąc równolatkiem protagonistów. Późniejszy bagaż doświadczeń i porażek zwyczajnie przytłacza naturalną wrażliwość i otwartość młodości. To trochę smutne, ale i zupełnie naturalne. Zapach i duch młodości musi ulecieć i minąć.
Chciałbym ponownie w zaciszu sali kinowej spotkać tę dwójkę. Francuzkę i Amerykanina, których tak wiele dzieli, ale przecież jeszcze więcej łączy. Przyzwyczaiłem się, lubię ich, kibicuję im, trochę tak jak starym, dobrze znanym, choć rzadko widywanym przyjaciołom. Dałem się uwieść ułudzie trwania i nieprzemijania, ale cóż – czasem można, w końcu to też tylko fikcja, choć mądra, przenikliwa i błyskotliwa. Czekam zatem z nadzieją oddanego fana na „Po wschodzie słońca”, „Po zachodzie słońca” i „Po północy”. Owo „after” jakby samo się narzucało, ale kto wie, co są jeszcze w stanie wymyślić Linklater, Delpy i Hawke. Może nawet zawitają do Polski?
Cóż, do zobaczenia za dziewięć lat o tej samej porze...

ocenił(a) film na 8
J__van_den_V_

świetnie napisane,jeszcze nie widziałem ale już niemego się doczekać bo to moja ulubiona love story.

ocenił(a) film na 10
J__van_den_V_

w pełni się zgadzam ;)

ocenił(a) film na 9
J__van_den_V_

Świetna recenzja. Film genialny ! tym razem dał mi do myślenia o tym czym tak naprawdę jest 'miłość'. Piękny :)

J__van_den_V_

Zgadzam się, że trylogia Linklakera może być szczególnie atrakcyjna dla równolatków bohaterów, lub (jak ja) jeszcze nieco starszych widzów, którzy mogą się do niej odnieść z pozycji osobistego doświadczenia.
Całe to przedsięwzięcie jest bardzo oryginalne, i dodatkowo ważne ze względu na to, jak bardzo osobisty jest to projekt dla reżysera i aktorskiej pary kreującej głównych bohaterów. Chodzi o poziom szczerości, gdy materiałem do scenariusza są własne przeżycia, doświadczenia i przemyślenia tej trójki.

kosarz1311

Miałem trochę wrażenie, że odkrywanie kim się jest w związku i co się o tym myśli dopiero po 7 latach wspólnego stażu w przypadku tej akurat pary, ludzi których poznaliśmy jako nieustannie rozmawiających o sprawach istotnych, o ich miejscu w świecie, o ideale rodziny, o partnerstwie, było trochę mało wiarygodne. Z drugiej strony przewartościowania nie pojawiają się w efekcie gadania, tylko są skutkiem praktykowania życia.

ocenił(a) film na 9
kosarz1311

W jakimś sensie wszyscy jesteśmy jednocześnie "tacy jak dawniej" (jak wspomina Jesse, zapewniając Celine, że nadal jest tym samym uroczym romantykiem z Wiednia), stale się zmieniając czy jak kto woli - ewoluując. To pozorny paradoks, chyba nieźle opisujący nasze życie w jego przebiegu. Chyba nie da się inaczej, przechodząc z młodości przez dojrzałość ku starości. I może dlatego czasem słyszymy złowróżbne: "Nie takim Cię pamiętam". Zresztą, czy nasza pamięć nie zmienia się wraz z nami?

ocenił(a) film na 8
J__van_den_V_

Dokładnie tak samo myślę :-)
Podobnie jak ty, też się cieszę, że mam okazję dojrzewać / starzeć się razem z nimi. To sprawia że tak bliskie są mi ich problemy i radości. Też mam nadzieję na kontynuację, bo w końcu ani my ani oni jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa :-).

J__van_den_V_

po pierwsze dziękuję za te słowa - dobrze napisane. Jeszcze nie widziałam III części więc nie mogę się jej doczekać (ale lubię czekać na coś dobrego). Doceniam te filmy bo również oglądałam je na podobnym etapie swojego życia. Autentyczne, proste i niepretensjonalne kino. Muszą zobaczyć co reżyser jeszcze ma w dorobku. pozdrawiam wszystkich pozostających pod ponadczasowym wrażeniem tej historii.

ocenił(a) film na 9
blanka100

Z innych filmów Linklatera szczególnie polecam "Taśmę" i "Przez ciemne zwierciadło".

ocenił(a) film na 6
J__van_den_V_

"Czekam zatem z nadzieją oddanego fana na „Po wschodzie słońca”, „Po zachodzie słońca” i „Po północy”. Owo „after” jakby samo się narzucało, ale kto wie, co są jeszcze w stanie wymyślić Linklater, Delpy i Hawke. Może nawet zawitają do Polski?"

Skoro pojawiło się nawiązanie do Lecha Wałęsy, to dlaczego nie? :)

ocenił(a) film na 9
magmos

Warszawa? Kraków? Wrocław? A może Trójmiasto albo Kazimierz nad Wisłą? (...)

J__van_den_V_

Świetnie ujęte, a już w 100% zgadzam się z tym, że samo "Przed północą" może okrutnie zawieść.

ocenił(a) film na 9
J__van_den_V_

Fantastyczna, wnikliwa recenzja! Jakkolwiek nadal pozostaję na etapie życia pomiędzy "Przed wschodem słońca" a "Przed zachodem słońca", zaś moje doświadczenia nie pokrywają się zbyt szczelnie z przeżyciami Jessego i Celine, tak każdy film z tego cyklu mocno na mnie oddziałuje i pozostawia niezatarte wrażenia. Nie jestem w stanie stwierdzić, co będę odczuwać za lat kilka i kilkanaście, jednak portret kreślony przez Linklatera, Delpy i Hawke'a wydaje mi się rzeczywisty, ewolucja uczuć i ich związku zupełnie realna. Po seansie "Przed północą" - pomimo goryczy przelanej w filmie czy niepotrzebnych momentów przesadzonej, wulgarnej seksualności - długo pozostawałam pod urokiem filmu, jego prawdziwości i głębi. Oczekuję na kolejną część, mając nadzieję, że pewne frustracje znikną i otrzymamy bardziej wypogodzony obraz.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones