PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=665080}

Przed północą

Before Midnight
7,0 31 766
ocen
7,0 10 1 31766
7,8 33
oceny krytyków
Przed północą
powrót do forum filmu Przed północą

Inaczej trudno mi nazwać ten film niż proza psychologiczna. Nie jest to dla mnie nic innego, jak tylko proza, którą czytają aktorzy, jak taka wprawka stolikowa przygotowująca do roli, gdzie aktorzy siedzą i skupiają się na dialogach, z oczywistego względu nie odgrywają żadnej akcji. Rozumiem, że ten film ma być inną wersją kina "na poziomie". Jednak jeśli akcja jest zerowa, jeśli między aktorami nie dzieje się tak naprawdę nic poza gadaniem (no, cycki muszą być, bo jakże by inaczej), to ma się wrażenie, że oni czytają po prostu książkę. Już więcej działo się w psychologicznym serialu HBO "Bez tajemnic". Rozumiem, że problemy w związku bohaterów mogą być motywem, z którym utożsami się większa cześć patrzących na ten film, ale to w ocenie filmu jako takiego nie może być argumentem. Umęczył mnie ten film, bo do połowy myślałam, że te wszystkie karabinowe dialogi to tylko taki wstęp, ale od połowy już wiedziałam, że nic się nie wydarzy ciekawego. Obejrzałam to na dwa razy i tylko dlatego dotrwałam do końca, że chciałam zobaczyć czysto technicznie jak reżyser zakończył tę porażkę. Niestety nie zdarzyło się nic, co by w moich oczach ten film uratowało. Trzeba przyznać, że gra aktorska niezła, co ratuje ten film-niefilm przed totalną klapą.

ocenił(a) film na 10
cardiamica

Żeby zrozumieć fenomen tego filmu, trzeba zobaczyć poprzednie części.
Więc teraz zapytam z ciekawości, widziałaś wcześniejsze części.

mic_sz_2

Nie widziałam poprzednich części. Obejrzę je. Jednak każdy film powinien być niezależny, powinien stanowić mimo wszystko jakąś kompletną, zamkniętą całość, nawet jeśli to któryś film o tych samych bohaterach. Dla mnie nie stanowiło problemu to, że nie widziałam wcześniejszych losów bohaterów, tylko konwencja tego filmu, fakt, że wszystko, co się w tym filmie dzieje, wynika z rozmów. Postaci mówią i tylko tak możemy poznać stan ich duszy, co myślą itp. A przecież w filmie na kreację bohatera powinna się składać również sytuacja, zdarzenie, kontekst itp. To znaczy nie musi się składać, bo to zależy od zamysłu reżysera. Ale ja jako widz mogę wyrazić własną opinię. Dla mnie film oparty tylko i wyłącznie na chodzeniu i mówieniu jest płaski i męczący. Po prostu nie rozumiem, co ludzi w tym filmie fascynuje, bo jak czytam opinie, to fascynują ich przemyślenia dotyczące związku, trafne ujęcie problemów. Odnoszę wrażenie, że większość lubi ten film, bo "Ona powiedziała dokładnie to, co ja czuję". Ale to chyba nie może być kryterium oceny dzieła sztuki. To tak jakby ktoś powiedział o jakimś obrazie, że jest wspaniały, bo malarz namalował kobietę taką jak ja, czyli w rozmiarze XXL, kiedy wszyscy inni malują szczupłe modelki.

ocenił(a) film na 10
cardiamica

Nie będę teraz wychwalał ani obniżał wartości tego filmu a raczej "kawałka życia" ponieważ pierwsza część jest inspirowana prawdziwym wydarzeniem jakie zdarzył się samemu reżyserowi. A następne części są zbieraniną doświadczeń innych ludzi w tym samych aktorów. Każda część obejmuje zakres 1dnia, a w przypadku drugiej części jest ona prowadzona w czasie rzeczywistym. Dlaczego napisałem "kawałek życia" ponieważ widać w niej przemianę czasową (młodzieńczy zapał, dorosłość, rodzinna) a można to osiągnąć dzięki temu że film powstawał co dziewięć lat (rzeczywistość pokrywa się z filmem). Przed północą jest całkiem innym filmem filmem od poprzedników (dla filmu to minus, natomiast dla całości to plus ponieważ pokazuje że bohaterowie nie są w cale tacy wyjątkowi...) Tak to film oparty na dialogach jak wiele filmów Tarantino czy Jarmush. Można je lubić lub nie nienawidzić. Odnośnie obrazów to mam dla ciebie smutną wiadomość właśnie takie obrazy są nazywane arcydziełami np obrazy Rubensa

(Rubens przedstawiał na swoich obrazach głównie kobiety, które były nieco bardziej okrągłe (podkreślał ich większe brzuchy- fałdki, duże pośladki i uda, przeważnie leżały nago, lub prezentowały odsłonięte partie ciała, by widz widział dokładnie piękno tłuściutkiego kobiecego ciała), określenie "rubensowskie kształty" stosowane jest na określenie kobiet, które są "puszyste".)

A i teraz cię zasmucę niema "cycków" w dwóch poprzednich częściach. TAKI MAŁY SPOILER

mic_sz_2

Dziękuję za te wyjaśnienia. Na pewno inaczej spojrzę na ten film, kiedy obejrzę poprzednie części. Co do mojego porównania z malarstwem XXL, to właśnie Rubensa miałam na myśli, tylko że Ty odmiennie zinterpretowałeś moje porównanie. Rubens nie dlatego jest najwybitniejszym kolorystą, żeby nie wdawać się w szczegóły to napiszę: mistrzem pędzla, bo malował grube kobiety. Obrazy tychże grubych kobiet nie dlatego są arcydziełami, że są na nich babki w rozmiarze XXL. To jakiś element jego twórczości, który nigdy nie zostałby zauważony, gdyby nie mistrzostwo w technice, w pozostałych elementach kreacji artystycznej, gdyby nie gra kontrastów, barw, światła (to uzyskiwał nie tylko doborem barw, ale również grubością farby). I to te niuanse lub jak kto woli kardynalne dowody jego mistrzostwa świadczą o jego kunszcie, a nie taki mały fakt, że malował grubsze kobiety. I dla mnie akurat tak jest z tym filmem. To, że kogoś urzekło, że wreszcie ktoś głośno na ekranie w celnych słowach powiedział, co on sam myśli o swoim związku, to dla mnie za mało, aby film uznać za arcydzieło. A czytając opnie w necie tych, którzy film oglądali, pojawia się przede wszystkim zachwyt nad analizą problemów związku po X latach. Mnie brakuje w nim zdecydowanie elementów do tego mistrzostwa filmowego. Ale podkreślam raz jeszcze to tylko moja subiektywna opinia :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones