Z dramatu to jest tutaj kilka praktycznie monologów wklejonych w akcję filmu.
Natomiast muzycznie film jest bardzo pomysłowy: kulminacyjnym (muzycznie) momentem filmu jest prawie 10-minutowa awangardowa kompozycja muzyczna (syntezatory i instrumenty perkusyjne) wykonywana przed komisją egzaminacyjną szkoły muzycznej na poddaszu, na którym mieszkali Paweł i Jan.
Kontrastem dla powyższego jest klamra z występów Hanny Banaszek, która wykonuje tutaj standartowe kawiarniano-restauracyjne piosenki.
Chciałbym dać wyższą ocenę, ale te monologi dramatyczne naprawdę nie były dopracowane aktorsko.
Film już od prawie początku przyciąga muzykalne ucho zupełnie nietypowym miksowaniem efektów dźwiękowych (z podbitym basem jak z bębna-stopy standardowego zestawu perkusyjnego). Wyjaśnia się to dobiero w momencie kulminacyjnym, gdzie okazuje się, że Paweł robi dyplom z kompozycji muzyki konkretnej.
W napisach jest:
muzyka MAREK WILCZYŃSKI
konsultacja muzyczna JERZY GORYSZEWSKI
Ale ja ciągle jestem pod wrażeniem tej środkowej solówki perkusyjnej, coś jakby skrzyżowanie wczesnego Tangerine Dream z Mars Volta. No i zapięcie całego filmu klamrą ze szlagierowych wykonań Hanny Banaszak i Czesława Niemena.