Jaki diabeł (bo na pewno nie żaden z opowiadań Kinga) podszeptuje polskim dystrybutorom tytuły? Z "Chudszego" zrobić "Przeklętego" to prawie taka sama durnota jak ze "Sklepiku z marzeniami" zrobić "Sprzedawcę śmierci". No ręce opadają z szelestem...
Mam dokładnie takie samo wrażenie. Swoją drogą zawsze mnie też ciekawiło, dlaczego do "Leona" dopisali sobie "zawodowca" -,-"
Podpisuję się obiema rękoma. Najgorsze zrobili z filmem Lake Placid, oglądałem go bez wczesniejszego czytania recenzji i chwała mi za to ;). Cała przyjemność polegała na niewiadomej, którą polski dystrybutor zdradził już w tytule. Za co płacą tym nieudacznikom z korporacji kupujących filmy ? :(
''Clockers'' Spike'a Lee to według polskich tłumaczy ''Ślepy zaułek'' hehehe daj spokój
Clockers to osiedlowi handlarze narkotyków tzw. ''osiedlowi ławkowicze'' handlujący śmiercią. Mogli nazwać film po prostu ''Handlarze'' bądź ''Dilerzy''.
Pewnie ten sam, co "Terminatora" przechrzcił na "Elektronicznego mordercę". Dla młodszych wyjaśniam, że pod takim tytułem "Terminator" szedł w polskich kinach w latach 80-tych. Przy kolejnych częściach z nonsensownego tytułu zrezygnowano, ale niesmak pozostał.
Tak się składa, że "Sklepik z marzeniami" choć fajnie brzmi też jest polskim tytułem powieści "Needful things" co dosłownie powinno się tłumaczyć - "Potrzebne rzeczy". Trochę kiepskie na tytuł...
Racja. Ale needful i desired to blisko, a rzeczy pożądane, to takie które chcemy mieć/marzymy o nich. Historia w książce kręci się wokół takich przedmiotów, więc "Sklepik z marzeniami", moim zdaniem, świetnie pasuje do powieści, której tytuł literalnie przetłumaczyć się nie da. Było więc dobrze. Ale ktoś koniecznie musiał spieprzyć.
To oczywiście tylko moja opinia...