Jest to jeden z tych filmów, który, jeżeliby nie powstał, nic by się nie stało. Przy okazji oglądania tego typu "arcydzieł" czuję się jakbym odrabiał trudną pracę domową. Pracę taką zadaję sobie zawsze, kiedy w moje łapska wpada film historyczno-wojenny, ponoć z inspiracjami na "widowisko batalistyczne". Tak naprawdę w filmie tym ani nie było aspiracji a tym bardziej żadnej batalistyki. Próbowano sie silić na jakieś niemrawe sceny ale chyba zabrakło albo pieniędzy albo chęci. Scenariusz też cieniutki jak rosół z kostki Magi (czy jakoś tak). Szwęda się po ekranie garstka obdartusów - niby to cała armia Waszyngtona i ponoć jej najtrudniejszy dzień. Super, po prostu rewelacja. Czasami odnoszę wrażenie, że takie filmy w USA powstają z trzech powodów: po pierwsze, powstają "przy okazji czegoś: - no, chłopaki, mamy mundury, jest plener, wyciągajcie scenariusz, Jeff Daniels się nudzi a kasy trochę jest. Po drugie: jako wprawka reżyserska - jakiś młody reżyser bierze dotację czy stypendium (prywatne!!!) i kręci sobie film. Wiele takich filmów widziałem i były dobre. Ten nie. Po trzecie - aby polscy filmowcy nie czuli się pogrążeni w depresji i dowiedzieli się, że są jeszcze faceci, którzy kręcą filmy bez sensu.
Na koniec dodam, że emitowany chyba w HBO czy Canal Plus (nie pamiętam) film z polskim lektorem został skażony fatalnym błędem tłumaczenia. Jako antagonistów w potyczce armia Jurka Waszyngtona trafiła na Hesów (i tak stało w oryginale!!!) a nie na Niemców, jak sobie ułatwił życie tłumacz czy tłumaczka. Mając blisko 15-letnie doświadczenie w tłumaczeniu (wielu róznych tematów ale sens jest wspólny), jestem szczególnie wyczulony na chwile, kiedy tłumacz powinien lub wręcz musi zerknąć do źródeł ijak w tym przypadku, dowiedzieć się, czemu Daniels krzyczy "Hessians" a owi "Hessians" szwargoczą po niemiecku. Do wiadomości podaję, iż Hesja była w owym czasie (tuż po wojnie 7-letniej) małym państewkiem a żołnierzy do walki z Jurkiem wysyłano do Ameryki w dybach, gdyż właśnie w wojnie 7-letniej Hesja dała ciała i na mocy porozumień musiała swoje odrobić, co uzgodniono w postaci wojska zaciężnego. Co było do wykazania.
P.S. Kiedyś widziałem film, w którym Amerykanie także epatowali się szalenie cięzkimi walkami w lesie Huntgren w czasie II wojny. Film powstał jako pokłosie sukcesu "Ryana", jednak był o wiele ciekawszy od strony konstrukcji fabuły i postaci. Tam bohaterem był jeden żołnierz, wyróżniający się z tłumu, bo szczególnie waleczny ale i tak ginący na koniec. A tu wiadomo od początku, że Jurek musi przeżyć. A Daniels w jego roli wyjątkowo mało przekonujący. W "Gettysburgu" rewelacyjny, ale to zupełnie inna bajka!!!!