Bardzo mi się podobał mimo, że jego zagadkowość i atmosfera są raczej przeznaczone dla młodszego widza między 9-16 lat. Zdjęcia (a raczej renderowane obrazy) i aura przygody są bardzo dobre , a nawet świetne można powiedzieć. Brakowało może jakiegoś super efektownego Boom, ale kilka scen to majstersztyk w którym humor dorównuje kroku akcji, a wszystko wypełnione po brzegi, pomysłowymi rozwiązaniami i bezbłędnymi ujęciami. Można by potraktować temat nieco głębiej ale podobało mi się.
Strona techniczna to cudo. Familijnie i interesująco.
Wyreżyserowane świetnie. Uprzedzam, że komiksowego odpowiednika nie znam więc trudno mi ocenić zgodność z oryginalnym konceptem.
Za to dodam od siebie że jeśli ktoś jest fanem przygodowych filmów "Indiana Jones" czy gier z serii "UNCHARTED" (PS3) to musi zobaczyć ten film.
Właśnie przejrzałem komiks w internecie. Dużo dodano przygodowych atrakcji, a film w porównaniu do wersji rysowanej zyskał naprawdę Hollywoodzki rozmach. Dla mnie na plus. Jeśli inne komiksy będą podobnie potraktowane to chętnie zobaczę kolejne przygody Tintina.
Mam nadzieję, że jest to po polsku? Mógłbyś podać link do tego, co czytałeś? Jakoś nie mogę znaleźć niczego po polsku (nawet po angielsku jest trudno - większość jest po francusku).
Jeśli chodzi o wersję angielską - jeśli korzystasz z torrentów nie ma żadnych problemów z ich znalezieniem, jak nie - znalazłam tutaj: http://tintincomicsfreedownload.blogspot.com/ . UWAGA: tylko numery 01 - 24 to kanonowe prace Herge. Reszta to tworzone przez innych autorów, nieautoryzowane historie. Nie mam nic przeciwko nim, nawet ich nie czytałam ale ostrzegam, żeby nie było nieporozumień.
Po polsku w internecie nie widziałam, ale zdecydowanie wolę angielskie tłumaczenie. Np. Kapitan Haddock - imię to samo, co w oryginale, uważam, że przerabianie go na Baryłkę było zupełnie niepotrzebne. Podobnie profesor - przyzwyczaiłam się do Calculusa, jakoś mi ten Lakmus nie pasuje (ale to może tylko przyzwyczajenie i brzmienie imienia). Chociaż Miluś jest zdecydowanie bliższe oryginalnemu Milou niż angielskie Snowy, poza tym tłumaczenia tytułów albumów są dokładniejsze.
Ja jestem w posiadaniu polskich albumów, ale gdy znajdę czas przeczytam też angielską wersję.