Filmowa fantazja o tym, że jesteśmy tym, do czego przynależymy, i jednocześnie tym, od czego próbujemy uciekać. Mocno senna konwencja, która w drugiej części filmu zmienia się w obraz bardziej artystyczny, a niezbyt przekonująco rozwinięte wątek społeczny i historia miłosna urywają się na rzecz ścisłej gry obrazami. Problem tego filmu polega na bardzo średnim, a nawet słabym aktorstwie. Wyeksponowana buntownicza walka jako gniewna tożsamość w opozycji do rodzinnej tradycji też nie przejmuje ani nie porusza. W efekcie pozostają ciekawe zdjęcia i kilka gładkich cytatów jak ten o byciu w kolejnym pokoleniu bólem rodziców. Nic ponad to, bardzo średni.