Obejrzałem sporo marnych horrorów, ale ten przebił wszystko. Najpierw nudno, bez ładu i składu, no i jeszcze przypałowe przebitki z duchami. Potem jeszcze lepiej. Stosunki między bohaterami jak w "Modzie na sukces". Ksiądz (główny bohater) zwabiony przez nastolatkę (córkę kobiety, którą gwałcił jego własny ojciec), scena łóżkowa, ale nastolatka zamienia się w zmarła matkę księdza (a potem w ducha). Za chwilę duch wspomnianego księdza pedofila - ojca głównego bohatera - robi mu wyrzuty, że to źle, że powiedział matce, że tate go gwałci. Na dokładkę rzyga krwią na syna. Film zaś kończy się kazaniem głównego bohatera o tym, że religia to zło. Trochę ideolo jako wisienka na torcie.