" Stopa czuje, że jest stopą kiedy dotyka ziemi", budda tak niby rzekł. Acha, tyle że stopa nie jest jaźnią i nigdy nie będzie. Film jest pomieszaniem z poplątaniem. Jest rodzina, w której tata podróżuje chyba w snach, chyba wizualizuje?. Znika fizycznie, gdzie i jak? tego się nie dowiemy, dopiero bliżej końca córka go odnajduje. Podpowiedź, teserakcje to proces odnajdywania właściwej częstotliwości by się 'przemieszczać'. Mamy wiedźmę - Which, Coś i Ktoś, które fantastycznie żonglują słowami i pomagają dzieciom osiągnąć iluminację - oświecenie. To plus mnóstwo symboliki pokątnej i łopatologicznej o NWO. Miłość odkrywana na nowo i bez potrzeby wierzenia w Boga Ojca [wystarczy, że uwierzymy w bełkot zaserwowany w filmie]. Nie jestem planktonem. Amen.