film, cienki scenariusz, mało śmieszna komedia, sensacji tu tyle, ile w przemówieniach Komorowskiego. Po co to to powstało, nie wiem. Kondrat chyba czuł przez skórę, że w latach 90. musi dużo grać, to mu potem pięknie ING-iem wyjdzie. Drabiński mógł sobie siedzieć w tym USA, a nie przylatywać i kręcić rozlewiska i rodzinki. No i tego filma, że się tak wyrażę.