Coz, dziwi mnie to, ze nie dostrzegasz OCZYWISTYCH PODOBIENSTW. ten specyficzny glos, ten zwierzecy, pierwotny sposob spiewania, te specyficzne Janisowe stroje, jej zachowanie (nie tylko na scenie - tak w ogole) - istna stylizacja na Janis, moze za wyjatkiem wlosow ;) Poza tym w "Rose" jest wiele faktow z zycia Janis, jak chociazby pamietny "powrot do domu", jej straszne obawy przed tym wystepem i chec pokazania sie z jak najlepszej strony, jako wielka gwiazda. Jej dziwne zwiazki z facetami, jej nalogi, jej zagubienie, jej przechwalanie sie, ze spala z cala duzyna footbolowa, jej ciagle pytania "czy jestem ladna?", "czy jestem dobra?", "czy jestem sexy?" itd., jej chec ucieczki od zycia gwiazdy, ale z drugiej strony chec bycia kims. Tych podobienstw jest mnostwo. Poczytaj sobie dwie wydane po polsku biografie Janis, obejrzyj chociaz pare teledyskow, a wtedy moze ujrzysz ogromne podobienstwa. Oczywiscie, nikt NIE mowi, ze to jest PRAWDZIWY film o JANIS JOPLIN, ale widac na kim wzorowala sie Bette, kreujac swoja postac. Poza tym nawet w ksiazce o Janis pt. Perla" jest ten film wspomniany jako w pewnej mierze oparty na faktach z jej zycia...

A jednak szczegóły też są ważne, to nie Janis, która nie potrafiła nic robić na pół gwizdka, spalała się na scenie - stąd jej zmęczenie, które w filmie wydaje się niewiarygodne, i nie ten głos, co tu dużo pisać...

Wiesz, jak to jest - jak się pamięta takiego idola z dzieciństwa i oglądasz potem film z przekonaniem (no, bo skoro nawet w biografii Janis tak napisali!), że to inspirowane na jej życiu- twórczości... A dostajesz niestety ale jakiś trochę szit. Każdy by się wnerwił. Ja obrażona wyłączyłam telewizornię (oglądałam Rose wieki temu właśnie w tv) i stwierdziłam, że "gówno oni wiedzą o mojej Janis":)

Poniekąd się z Tobą zgadzam bo to typowy AMERYKAŃSKI film. Dużo przerysowanego dramatyzmu a reżyser każe nam się domyślać, że może tu chodzić o Janis..może to dobre słowo bo według mnie Róża może być biografią co drugiej bardziej lub mniej znanej gwiazdy. Fabuła jak dla mnie średnia. Jedyną, ogromną zaletą filmu była dla mnie Bette Midler, zagrała niesamowicie dobrze, tak, że uwierzyłam, że istniała taka Rose.
Oklaski dla Bette.