Inspektor Clouseau to jedna z najsłynniejszych komediowych postaci. Brawurowe kreacje Petera Sellersa w roli fajtłapowatego policjanta przeszły do historii kina. „Różowa Pantera kontratakuje” była pierwszym filmem o tej postaci, jaki mi było dane obejrzeć.

Aktorsko film broni się wyśmienicie. Sellers był idealnym Clouseau – nadzwyczaj głupawym, ale przy tym naturalnym i nienachalnym. Nadał tej postaci charakter i dał jej swój wizerunek. Jego sługa (Burt Kwouk)oraz przeciwnik (Herbert Lom) to kolejne dobrze odegrane role. Właściwie nieprzekonująca jest jedynie rosyjska agentka i chyba też niestety taka mniej więcej być miała.

Pomysły na gagi bywają naprawdę ciekawe, a ich realizacja wtóruje świetnym wykonaniem. Jednak pomimo paru ciekawych pomysłów, cała fabuła wydała mi się raczej typowa. Nie odstępowało mnie także wrażenie, jakoby potencjał komediowy filmu został gdzieniegdzie zmarnowany (światowi agenci).

W przeciwieństwie do wielu, w tym filmie nie widzę niczego, co by się specjalnie wybijało ponad średnią parodii. Oczywiście nie ma tu tak żenujących żartów jak te spotykane obecnie, ale do poziomu „Nagiej Broni” troszeczkę zabrakło. Solidna robota, chociaż ze zmarnowanym finałem (zamek i urządzenie nie były efektowne). Ta mieszanka nie trafiła do mnie, al nie odradzam.
2-3/5